– Gramy w każde możliwe święta, dodatkowo w środy, gdy sporo drużyn ma duże kłopoty kadrowe, a cała runda trwa krócej, aniżeli okres przygotowawczy. To chore. Zupełnie nie wiem czym można było się kierować. Efekt jest taki, że nikt nie wie za bardzo jak teraz skorygować swoje przygotowania, aby było to sensowne – to jedna z zasłyszanych opinii trenerskich odnoszących się do faktu, iż prowadzący rozgrywki Podokręg Żywiec termin inauguracji rundy wiosennej wyznaczył na weekend 1-2 kwietnia 2023 roku. Jest i kolejna: – Wygląda na to, że zagramy zimą dwucyfrową liczbę sparingów. Chyba, że przez ostatnie 2 tygodnie przed ligą będziemy odpoczywać. Zmiany w sparingowym harmonogramie to karkołomne wyzwanie, bo każdy ma już boiska na zimę zarezerwowane...
 


Przywołany już temat premierowej na wiosnę kolejki był przedmiotem niedawnego spotkania w Śląskim Związku Piłki Nożnej. Decyzją zarządu przegłosowano start „okręgówki” żywiecko-skoczowskiej w pierwszy kwietniowy weekend. – Nie chcemy nikomu niczego utrudniać. Celowo podjąłem ten temat w szerszym gremium, aby dobrze go przedyskutować. W części miejscowości na Żywiecczyźnie, choćby w Złatnej na wysokości ponad 700 metrów, ale również w Rajczy czy Ślemieniu, wcześniej po prostu grać się nie da. Nie jest to moje „widzimisię”, ale doświadczenie na podstawie co najmniej kilku ostatnich lat. Zresztą w Istebnej i Wiśle raczej też nie palą się do tego, aby ruszyć z rozgrywkami w marcu – tłumaczy Dariusz Mrowiec, prezes Podokręgu Żywiec.

Jak dodaje, to właśnie specyfika regionu jest podłożem takiego, a nie innego kalendarza wiosennej części ligi. – Warunki w marcu są z reguły fatalne, początek kwietnia jest natomiast moim zdaniem optymalny. Obawiam się, że zaplanowany przez nas na 25 marca finał Pucharu Polski na szczeblu podokręgu także jest zagrożony. Z drugiej strony kluby podkreślają, że nie za bardzo chcą grać aż do samego końca czerwca, więc trudno jest wszystkim w tym przypadku dogodzić – zauważa Mrowiec.

Spore grono klubów optuje tymczasem za tym, aby start ligi przyspieszyć przynajmniej o tydzień. Czy takie rozwiązanie wchodzi w grę? – Jeżeli będą doskonałe warunki pogodowe i kluby gremialnie wyrażą taką chęć, to dlaczego by nie. Dla mnie najważniejsze są kluby. Rozumiem trenerów, którzy narzekają na krótki okres ligowy, a długą zimę, ale warunki mamy, jakie mamy i obawiam się, że nie zdołamy tego przeskoczyć – kończy sternik żywieckiego podokręgu.