– Dużo komfortu mógł nam ten mecz dać przed ostatnią kolejką. Zabrakło jednak skuteczności, bo mieliśmy mnóstwo okazji – na pewno wystarczająco, aby schodzić z boiska przynajmniej z punktem – mówi niepocieszony Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec zespołu z Drogomyśla.

Błyskawica atakowała od pierwszego gwizdka. Cóż z tego, skoro okazji na gole zamieniać się nie udało. To dobrego zagrania Bartłomieja Szołtysa wzdłuż bramki żaden z napastników nie spuentował, to Volodomyr Varvarynets uderzył w poprzeczkę, to znów Krzysztof Koczur głową z 5. metra wprost w bramkarza LKS-u. Niewykorzystane szanse lubią się mścić? Owszem! W 38. minucie jeden z nielicznych wypadów ofensywnych dał zawodnikom LKS-u cenny łup.

Ciąg dalszy emocji to już druga połowa, a w niej... remis. W 63. minucie ekipa z Tworkowa powiększyła prowadzenie, na co odpowiedział główkując celnie w 70. minucie Koczur, obsłużony dośrodkowaniem z rzutu rożnego przez B. Szołtysa. Zamiast wyrównania, w 80. minucie Patryk Zapała znów sięgał „za kołnierz”. I tym razem riposta nastąpiła po „swojaku” przeciwnika, ale więcej Błyskawica nie osiągnęła. A powinna! Najlepsze sytuacje z tego fragmentu meczu to te, w których snajperski nos zawiódł Eryka Rybkę.