
Wystarczyła "iskra"
Nie był to mecz o stawkę. BKS jest pewny 3. lokaty na koniec sezonu, Podhalanka... ostatniej. Mimo to obie ekipy stworzyły zacięte i wyrównane spotkanie.
Początek spotkania nie zwiastował wielkiego widowiska. Obie ekipy “badały” swój potencjał, przez co brakowało sytuacji strzeleckich. Wystarczyła jednak tylko “iskra”, a spotkanie nabrało w moment kolorytu. W 15. minucie Podhalanka potwierdziła, że jest w tej rundzie zespołem bardzo groźnym. Filip Balcarek wykazał się przepięknym trafieniem z dystansu i goście objęli prowadzenie. Reakcja BKS-u?
Wzorowa. 120 sekund na 1:1 trafił Błażej Porębski, który głową sfinalizował dogranie z rzutu rożnego. W 20. minucie bialska Stal już prowadziła, gdy świetną wycofaną piłkę od Kamila Hutyry “skończył” Łukasz Biel. Podhalanka nie zamierzała powiedzieć ostatniego słowa. W 22. minucie ponownie mieliśmy remis za sprawą Kacpra Gąsiorka. W 35. minucie było już jednak 3:2 - Kacper Marian “na wślizgu” wykorzystał dogranie z prawej strony. To nie zakończyło emocji w pierwszej części. W końcówce obie ekipy stworzyły sobie po groźnej sytuacji. W boczną siatkę BKS-u trafił Mateusz Balcarek, a w szeregach gospodarzy świetnym wolejem wykazał się Tomasz Janik - jeszcze lepiej interweniował golkiper Podhalanki.
W drugiej części meczu inicjatywę przejęli zawodnicy bialskiej Stali, którzy nie chcieli tylko bronić korzystnego wyniku. Bardzo groźny w ofensywie był Dariusz Łoś. BKS dopiął swego w 61. minucie. W podbramkowym zamieszaniu przytomnie odnalazł się Daniel Waliczek. Nie można powiedzieć, że po tym "ciosie" Podhalanka odpuściła. Najlepszą okazję, aby pokusić się o trafienie kontaktowe miał F. Balcarek - jego strzał z bliskiej odległości obronił Jan Syc. BKS natomiast cierpliwie czekał na kolejną szansę i się doczekał. W 80. minucie K. Marian minął bramkarza Podhalanki i wpakował piłkę do siatki - 5:2. Tymże rezultatem skończyło się spotkanie, które mogło podobać się kibicom zgromadzonym "na Górce"