Trzymając się jednak faktów, skupmy się na meczu z Wieczystą. To był bardzo dobry mecz w wykonaniu "rekordzistów". Już w początkowej fazie piłkarze Rekordu potrafili zepchnąć Wieczystą do defensywy. Najlepsze okazje w tej części spotkania mieli m.in. Jan Ciućka oraz Michał Śliwka. W odpowiedzi groźnie główkował Petar Brlek. 

 

Z czasem rosła przewaga krakowian, jednak nie poszły w parze z tym konkrety. Tu należy docenić wzorową pracę obronny Rekordu, która ze swych obowiązków wywiązywała się jak należy. A i w ofensywie nie zabrakło przebłysku... W 37. minucie świetną akcję wykreował Szczepan Mucha, który minął kilku zawodników i zagrał do Daniela Świderskiego. Ten natomiast znalazł w polu karnym M. Śliwkę - autora premierowego trafienia dla Rekordu, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. 

 

Co istotne, bielszczanie nie postawili na wariant defensywny. Przynajmniej nie od razu. Wedle zasady "najlepszą obroną jest atak" z akcją ruszył Jan Ciućka, któremu na wstępie drugiej połowy zabrakło odpowiedniej finalizacji. Później remisu szukali krakowianie po okazjach Michała Trąbki i Semedo. W 58. minucie Rekord prowadził już 2:0. Jakub Ryś idealnie dośrodkował ze stojącej piłki do Sz. Muchy, a ten z okolicy 7. metra pokonał bramkarza Wieczystej. 

 

Drugi "cios" przebudził szeregi Wieczystej, ale nie od razu. W 72. minucie Brlek pokusił się o trafienie kontaktowe po podaniu Trąbki. Drużyna z Krakowa ruszyła do frontalnego ataku, jednak z tym bardzo dobrze poradzili sobie "rekordziści", dowożąc korzystny rezultat do końca meczu.