W skrócie - Rotuz grał, a zespół z Lędzin strzelał. Było to niezłe, otwarte widowisko, lecz większą skutecznością wykazywali się piłkarze MKS-u, którzy już w 9. minucie otworzyli wynik spotkania po składnej kontrze. Rotuz próbował odpowiedzieć. Dwie okazje miał ku temu Konrad Dzida, lecz nie zakończyły się one happy endem. W 18. minucie znów to gospodarze trafili, wykorzystując dobrze rozegrany rzut rożny. 

 

Później ponownie do głosu zaczęli dochodzić bronowianie. Bardzo aktywny w ofensywie był Kacper Wizner, który w 25. i 30. minucie miał szansę na zdobycie bramki kontaktowej. Co nie udało się Wiznerowi, powiodło się Rafałowi Adamczykowi. W 40. minucie popularny "Kuzyn" dostał prostopadłą piłkę od Dzidy i w sytuacji sam na sam zachował zimną krew. 

 

Entuzjazm Rotuza szybko został zgaszony po przerwie. Już w 47. minucie MKS cieszył się z bramki na 3:1, gdy zawodnik dopadł na 5. metrze do nieprzeciętej - przez bronowian - futbolówki. Mecz nabrał otwartego charakteru. W 51. minucie "setki" z bliskiej odległości nie wykorzystał Wizner. W 76. minucie Rotuz znów złapał kontakt. Olaf Tański przytomnie odnalazł się pod bramką rywala po strzale Adamczyka. Zrobiło się ciekawie na... 120. sekund. W 78. minucie MKS ustalił wynik na 4:2.