
Pozytywnie tylko na półmetku
Faworytem potyczki z Fortecą Świerklany zespół z Wilkowic dziś nie był, ale ostatnią "domówkę" w sezonie 2024/2025 zamierzał rozegrać po swojej myśli.
Ten koncept zdawał się być realny, bo wilkowiczanie pierwszą część meczu zdominowali, choć nie na tyle, aby przeciwnikowi odebrać ochotę do walki. Jedyne trafienie to dzieło Marcina Byrtka, który w 33. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Filipie Gawrysiu. Gospodarze nie dopuszczali zawodników Fortecy pod swoją bramkę, sami powinni „wycisnąć” z tego fragmentu spotkania coś więcej. Świetne okazje zmarnowali Kacper Śleziak i Dominik Kępys, przez co kwestii wygranej w żadnej mierze nie można było rozsądzać na półmetku rywalizacji.
– Nie potrafiliśmy „domknąć” meczu, w którym graliśmy naprawdę dobrze. Nie przesadzę stwierdzając, że rzadko w tym sezonie wyglądało to aż tak solidnie z naszej strony. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce, budowaliśmy swoje akcje, trzymaliśmy też na dystans przeciwnika, który za wiele nie był w stanie zdziałać – opowiada Krzysztof Bąk, szkoleniowiec zespołu z Wilkowic, który potyczkę zakończył... bez punktu.
Zgoła niespodziewany scenariusz z racji przebiegu niedzielnej konfrontacji, to następstwo przede wszystkim fatalnych błędów gospodarzy. W 77. minucie mocno zawinił Szymon Kurowski, któremu futbolówka wyślizgnęła się z rąk po dośrodkowaniu, co było równoznaczne z pechowym „swojakiem” golkipera. W doliczonym czasie gry zagapił się z kolei Dawid Fender, co ułatwiło zadanie Adamowi Ucherowi, gwarantującemu Fortecy wyjazdowy triumf. Inna sprawa to kiepska skuteczność wilkowiczan. Kacper Pieniądz z 5. metrów strzelił prosto w bramkarza przyjezdnych, podobnie czynili Kępys i Mateusz Fiedor, operując z piłką już w „16”. Się we znaki dał poza tym upływ sił piłkarzy GLKS Nacomi w kluczowym momencie meczu.