Siatkarze BBTS-u stanęli w pierwszej finałowej konfrontacji przed trudnym zadaniem. Do hali pod Dębowcem zawitał pozytywnie spisujący się w lidze zespół z Tomaszowa Mazowieckiego. Co więcej, w szeregach przyjezdnych, by z dobrej strony zaprezentować się w Bielsku-Białej dwoili się i troili byli podopieczni miejscowego klubu. Leworęczny atakujący Paweł Stabrawa uzyskał 18 punktów, „oczko” mniej dołożył Michał Błoński, granicę „dwucyfrówki” z 12 pkt. przekroczył także inny przyjmujący Kamil Gutkowski. Jak się jednak okazało w toku zaciętej batalii, to nie wystarczyło...

Set premierowy rozstrzygnął się w końcówce, ważnym momentem przy wyrównanej grze były akcje środkowych – atak Adriana Hunka dający gospodarzom prowadzenie 20:18 i następujący tuż po nim blok Bartosza Cedzyńskiego na Stabrawie. Przy ostatniej piłce ręka na prawym skrzydle nie zadrżała Mateuszowi Frącowi.

Tomaszowianie rychło się zrewanżowali, choć jeszcze po asie serwisowym Jarosława Macionczyka bielszczanie dysponowali skromną zaliczką 16:15. Na finiszu w ofensywie skutecznością nie grzeszył Sergiej Kapelus, zaś sprytem i wyrachowaniem wykazał się Błoński.

Przy większej liczbie błędów zawodników Lechii podopieczni Harry Brokkinga nie mieli problemów, by odzyskać przewagę w całym meczu. Dzięki udanym blokom „odjechali” konkurentowi na 13:7 i zapasu pokaźnego nie zaprzepaścili. Szanse przyjezdnych marnował Stabrawa, pewny był jego vis-a-vis Oleg Krikun.

Eskalację emocji przyniósł set numer 4. Na mocne zbicia Stabrawy w newralgicznym momencie ripostował dający dobrą zmianę Michał Żuk. Bielski zespół za trzecim podejściem zwieńczył dzieło, cokolwiek korzystną sytuację przed rewanżem zapewnił ekipie z Bielska-Białej punktową zagrywką wspomniany rezerwowy.

BBTS Bielsko-Biała – Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:1 (25:22, 21:25, 25:16, 27:25)

BBTS:
Macionczyk, Makowski, Cedzyński, Krikun, Kapelus, Hunek, Marek (libero) oraz Frąc, Popik, Żuk
Trener: Brokking