Wynik, jaki został ustalony na finiszu, rzeczywiście te przedmeczowe rokowania potwierdził. Wcale jednak podziału zdobyczy być nie musiało, a olbrzymią szansę na odniesienie cennego zwycięstwa zaprzepaścili piłkarze Pasjonata.

Mecz ułożył się po ich myśli, bo w 30. minucie po rozegraniu Marcina Wróbla z Wojciechem Sadlokiem piłka trafiła do Błażeja Cięciela, który wchodząc ze skrzydła w pobliże bramki przelobował efektownie golkipera żywczan. Jeszcze wcześniej Michał Sewera znalazł się sam przed Rafałem Pawlusem, który z pojedynku wyszedł obronną ręką. Gwoli sprawiedliwości odnotować należy, że podobnie klarowną okazję mieli futboliści z Żywca, ale w golkiper Pasjonata powstrzymał w sytuacji 100-procentowej Mateusza Hernasa.

Kiedy w 47. minucie nerwów na wodzy nie utrzymał Mykhailo Lavruk, który po uderzeniu bez piłki Sewery ujrzał „cegłę”, wygrana dankowiczan zdawała się być przesądzona. Tymczasem... w 51. minucie Hernas po dograniu Filipa Bąka z bliska spudłował. I owszem miejscowi inicjatywę posiadali w dalszej części gry, ale rezultatu „poprawić” nie potrafili. Na uwagę zasługuje tu choćby strzał Artura Bierońskiego z okolic „16”, zakończony udaną paradą Pawlusa. Za to w 78. minucie obrona Pasjonata nie popisała się, umożliwiając oddanie strzału Rafałowi Hałatowi. Piłka po uderzeniu napastnika Koszarawy otarła się o słupek i zatrzepotała w siatce. Aktywniejsi i bardziej zdeterminowani podopieczni Daniela Bąka mogli w końcówce nawet postarać się o komplet „oczek”, wszak nie tylko stan goli, ale i siły liczebne wyrównały się po brutalnym faulu Michała Żurka z 89. minuty. W tym ucierpiał kopnięty w głowę Bąk, który zalał się krwią i natychmiastowo został zabrany do szpitala.