Saga związana z tym, któremu z zespołów należy się awans do ligi okręgowej zdawała się trwać w nieskończoność, wywołując przy tym wiele skrajnych emocji. W a-klasowej tabeli na koniec rozgrywek wyżej znalazła się bielska „dwójka”, ale później to klub z Bestwinki w następstwie przyznanego mu walkowera został okrzyknięty mistrzem. Włodarze Rekordu swoich racji dochodzili i skutek w minionym tygodniu – o zgrozo w połowie rundy jesiennej kolejnego już sezonu – finalnie osiągnęli. Reasumując, Rekord II – mistrz, KS Bestwinka – wicemistrz.

Na tym nie koniec. Skoro bowiem piłkarze z Bestwinki ligi w ubiegłym sezonie nie wygrali, to ich aktualna przynależność do stawki „okręgówki” nie ma podstaw natury formalnej. – Pośpiech na pewno jest złym doradcą. Przekonali się o tym działacze bielskiego Podokręgu, którzy teraz muszą radzić o tym, co zrobić z wicemistrzem klasy A, z ubiegłego sezonu Klubem Sportowym Bestwinka, obecnie bezpodstawnie uczestniczącym w rozgrywkach ligi okręgowej – obwieścił 6 września bielski klub w mediach społecznościowych.

Co ciekawe, jak to jest być wicemistrzem rozgrywek, a awans – notabene do „okręgówki” – uzyskać, w Cygańskim Lesie wiedzą. – Decyzją BOZPN, awans do klasy okręgowej uzyskał także zespół z 2. miejsca, w związku z wygraniem ligi przez Podbeskidzie II Bielsko-Biała – taką informację odnajdujemy „w sieci” w serwisie 90minut.pl w adnotacji dotyczącej pamiętnego dla Rekordu sezonu 2003/2004. Równolegle wówczas do ligi okręgowej promocję zdobyli wyłącznie... mistrzowie pozostałych A-klas – Spójnia Zebrzydowice i „dwójka” Koszarawy Żywiec.


Po co to nawiązanie do czasów dawnych? Awansem Rekordu, ówczesnego wicemistrza bielskiej A-klasy, rozpoczęła się piękna i godna wszelkich pochwał droga klubu po kolejnych poziomach, aż po dzisiejszą III ligę. Wicemistrz minionego sezonu – KS Bestwinka – pewnie tak daleko nie zajdzie. Ale nikt nie odbierze mu tego, że na boisku po części III-ligowej „dwójce” Rekordu pokonać się nie dał w kluczowym meczu, a obecne rozgrywki są dla tegoż klubu historyczne. I choć co po niektórzy jawnie domagają się sprawiedliwości, rozumianej w ich mniemaniu jako „zdegradowanie” beniaminka, to do historii – także tej nie tak odległej – może nie ma już co wracać.