Przez ponad dwa lata Sławomir Białek sprawował funkcję trenera Koszarawy Żywiec. W tym krótkim czasie, przy al. Wolności, szkoleniowiec przemienił drużynę rozbitą, mającą walczyć o spokojny byt na jednego z faworytów do awansu do IV ligi. Jednak po paśmie remisów, które Koszarawa seryjnie notowała w tym sezonie oraz przez wzgląd na sprawy osobiste,  Białek zdecydował się podać do dymisji. - Odpoczywam od piłki, ale obserwuje oczywiście co się w niej dzieję na bieżąco. Od końca sierpnia nie jestem trenerem Koszarawy, a miałem już wiele telefonów z klubów z A-klasy oraz okręgówki. Na razie na nic się nie zdecydowałem, ale nie ukrywam że ciągnie wilka do lasu i coraz bardziej mi piłki brakuje. Niewykluczone więc, że jeżeli dostaną ciekawą propozycję to się na nią zdecyduję - zdradził nam Białek. 

Były szkoleniowiec m.in. Spójni Landek, którą wprowadził do IV ligi, podsumował dla nas również pobieżnie jesień w bielskiej "okręgówce". - Nie ma żadnego zaskoczenia, że Beskid Skoczów jest liderem. Mają bardzo mocny zespół i regularnie punktują. Z pozytywnym zaskoczeniem obserwuję natomiast postawę Czarnych Jaworze. W tej miejscowości jest świetny klimat na piłkę, władze gminy tym żyją i pomagają. To bardzo ważne. Rozczarowanie? Zdecydowanie Orzeł Łękawica. Nie wiem co stało się z tym zespołem w tym sezonie, ale gra zdecydowanie poniżej swoich możliwości - zauważył były golkiper BKS-u Stali czy Hejnału Kęty.