„Cierpieliśmy, ale było warto”
Beskid Skoczów to kolejna drużyna po Błyskawicy Drogomyśl, która przypieczętowała awans do nowej V ligi.
Skoczowianom realizację założonego przed sezonem celu dało zwycięstwo wyjazdowe 1:0 nad Stalą-Śrubiarnia Żywiec, a więc bezpośrednim konkurentem w walce o awans. – To najlepsza drużyna, z jaką przyszło nam się mierzyć i jej wysokie miejsce w tabeli nie jest przypadkowe – nadmienia na wstępie Bartosz Woźniak, szkoleniowiec Beskidu, nie szczędząc pochwał pod adresem żywczan. Gospodarze postawili zresztą sąsiadowi z tabeli trudne warunki. – Graliśmy w niskiej obronie i staraliśmy się po przechwytach budować swoje akcje. Było ciężko, cierpieliśmy, ale było warto. Włożyliśmy mnóstwo pracy w to, aby nasz cel zrealizować i jesteśmy zadowoleni, że to osiągnęliśmy. Idziemy w dobrym kierunku – dodaje trener ekipy ze Skoczowa, która od zremisowanej zaległości ze Spójnią Zebrzydowice odniosła aż 12 zwycięstw na 13 rozegranych spotkań.
Mimo domowej przegranej blisko podobnej satysfakcji są w Żywcu. – Chcieliśmy u siebie świętować i otwierać szampany, więc szkoda, że mecz nie potoczył się po naszej myśli. Zaważył na tym błąd w kryciu przy stałym fragmencie przeciwnika. Jestem natomiast zbudowany postawą chłopaków, bo zagraliśmy naprawdę solidny mecz. Dobrze wróży to na pozostałe występy w tym sezonie – klaruje Seweryn Kosiec, szkoleniowiec 3. zespołu w stawce „okręgówki”, któremu do awansu brakuje na ten moment raptem 2 punktów. Mając na względzie poziom starcia żywiecko-skoczowskiego można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że beniaminek swego dopnie. – Fajnie się na ten mecz patrzyło, jakości w nim nie brakowało. Grały ze sobą zespoły z argumentami piłkarskimi i indywidualnościami w składach – zauważa Kosiec.