
Co za mecz! Zapachniało niespodzianką
Świadkami niesamowitego widowiska byliśmy dziś w Istebnej, gdzie miejscowy Góral podejmował jedną z najlepszy ekip w Lidze Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej, a więc Beskid Skoczów.
- Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo fajnie taktycznie, mądrze czekaliśmy na przeciwnika. Mieliśmy kilka groźnych strzałów w światło bramki z dystansu. Druga połowa zaczęła się w najgorszy z możliwych sposobów dostajemy bramkę, Beskid wykorzystał nasze duże błędy w obronie ale to nie podłamało to chłopaków i naciskali coraz mocniej, Beskid odpowiadał tym samym, także zrobił się piękny dla kibiców mecz. Rzadko się zdarza nawet na poziomie "okręgówki" stworzyć takie widowisko - przyznał trener Górala Dariusz Rucki.
Początkowy fragment spotkania nie zwiastował aż takich emocji. Pierwszą groźniejszą sytuację przeprowadzili skoczowianie. W 10. minucie Adrian Sikora nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Od "konkretu" zaczęli natomiast gospodarze. W 23. minucie Andrzej Łacek przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu i ulokował piłkę w siatce. Na odpowiedź Beskidu nie trzeba było długo czekać. Ledwie 60 sekund później Marcin Jaworzyn głową pokonał bramkarza Górala po dośrodkowaniu Jakuba Małkowskiego. W 26. minucie Beskid już prowadził, gdy Sikora na gola zamienił dobrą kontrę swej drużyny. Ten stan rzeczy nie utrzymał się jednak do końca pierwszej połowy. Do ponownego remisu doprowadził D. Rucki, a bramkę na nieoczekiwane 3:2 dla Górala zdobył Bartłomiej Rucki, który celnie przymierzył z dystansu.
Druga połowa rozpoczęła się wybitnie dla gości. Jaworzyn ponownie fetował trafienie, tym razem po asyście Sikory. W 60. minucie skoczowianie znów prowadzili, a golem z dystansu popisał się Krystian Dudajek. Na tym jednak nie zamierzał Beskid poprzestać. Kolejne 2 bramki dołożył Jaworzyn, a także po raz kolejny z gola cieszył się Sikora. Łącznie Beskid miał na swoim koncie już 7 trafień. Czy to oznaczało kres emocji? Wręcz przeciwnie!
W 75. minucie kontakt w drugiej połowie Góral złapał za sprawą gola B. Ruckiego. Pod koniec regulaminowego czasu gry na listę strzelców po wrzutce z boku boiska wpisał się Eliasz Suszka. W 93. minucie hat-tricka skompletował B. Rucki i zrobiło się... 7:6 dla skoczowskiej drużyny. Ten wynik dotrwał do końca meczu, który z pewnością będzie jeszcze długo wspominany.