Pierwsze 45. minut to "popisówka" podopiecznych Krzysztofa Bąka, którzy Skałce Żabnica zaaplikowali 3 gole, nie tracąc przy tym żadnego. - Sama gra była stosunkowo wyrównana, ale rywal bez skrupułów nas kontrował i wykorzystywał każdy błąd - tłumaczy Zbigniew Skórzak, opiekun zespołu z Żabnicy. - Wiele zmieniło się natomiast po przerwie - dodał. 
 
Skałka już na wstępie połowy rewanżowej zdołała "napocząć" przeciwnika za sprawą Dominika Natanka. Gdy po chwili drogę do siatki znalazł także Mindia Geogogatishvili, wiadome już było, że beniaminek Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej swojego rywala ma w zasięgu. - Przejęliśmy kontrolę i wypracowaliśmy sobie sytuacje bramkowe, które udało się wykorzystać - podkreśla Skórzak, mając na uwadze trafienia Natanka, Dominika Błachuta oraz Dariusza Chowańca
 
Co ciekawe, w bramce zespołu z Żabnicy w meczu z GLKS-em Wilkowice stanął... Mateusz Kumorek, nominalny obrońca. - Z różnych względów nie miałem do dyspozycji żadnego golkipera. Mateusz przy żadnym golu nie zawinił, a w drugiej połowie zachował nawet czyste konto - skomentował trener Skałki.