-  Legia gra tak, jak przeciwnik pozwala. Po przeanalizowaniu ich gry można stwierdzić, że ten zespół jest w stanie rywalizować w pucharach. Fajnie konstruuje akcje, jest bardzo groźny w ataku pozycyjnym. My musimy podejść do tego meczu takimi kategoriami, jak w pierwszym spotkaniu. Musimy być blisko przeciwnika, nie pozwolić mu na kreowanie gry - mówił przed starciem z mistrzem Polski, trener Podbeskidzia. 

 

By Górale mogli marzyć o utrzymaniu, musiały spełnić się dwa warunki: bielszczanie musieli wywieźć z Warszawy 3 punkty, natomiast Stal Mielec nie mogła zapunktować w starciu ze Śląskiem Wrocław. Podopieczni Roberta Kasperczyka nie sprostali jednak wyzwaniu.

 

 

Od pierwszego gwizdka arbitra to stołeczni byli stroną przeważającą. Jako pierwsi bramkę strzeżoną przez Michala Peskovicia zaatakowali Bartosz Kapustka oraz Rafaela Lopes, ale golkiper Górali poradził sobie z ich uderzeniami. Pesković skutecznie interweniował także w minucie 21., gdy wygrał pojedynek sam na sam z Filipem Mladenoviciem. Chwilę później słowacki bramkarz był już bezradny, gdy po dośrodkowaniu Josipa Juranovicia celnie główkował Lopes. Wkrótce w poprzeczkę trafił natomiast Kapustka. 

 

Obraz gry w żadnym stopniu nie uległ zmianie po przerwie. W 55. minucie Mladenović był bliski podwyższenia wyniku, lecz jego uderzenie w ostatnim momencie zostało zablokowane. Przyjezdni godną odnotowania sytuację skonstruowali w 80. minucie, a Karolowi Danielakowi niewiele zabrakło, by umieścić piłkę w siatce.

 

Mecz został przedłużony o kilkanaście minut, ponieważ kibice Legii Warszawa odpalili race. Podbeskidzie przegrało, Stal Mielec zremisowała 1:1. Podbeskidzie nowy sezon rozpocznie w 1. lidze, Stal w PKO Ekstraklasie.