Nawet przy bardzo optymistycznym założeniu wygrania wszystkich pozostałych meczów IV-ligowych, zespół z Żywca ma niewielkie szanse, by wydostać się z grupy czterech ostatnich ekip w stawce. Walkę o punkty bez względu na inne rozstrzygnięcia w Żywcu jednak zapowiadają.

Goral Zywiec dzierzawa W niedzielę żywczanie nie sprostali zespołowi z Bojszów, nie zmieniło się tym samym 14. miejsce Czarnych-Górala w tabeli IV ligi śląskiej, grupy 2. Realnie oceniając żywiecka drużyna może jeszcze „przeskoczyć” wyłącznie lokalnego rywala z Radziechów, do którego traci trzy „oczka”. – Wiemy doskonale, że nasza sytuacja bardzo się skomplikowała. Cóż nam jednak pozostaje. Trzeba grać do końca. Każdy punkt może zbliżyć do ewentualnego barażu, czy zapewnić miejsce w lidze na kolejny sezon, bo tak naprawdę sporo jest jeszcze niewiadomych, choćby odnośnie kształtu III ligi. Nie można się poddawać. Wiemy z doświadczenia, że często kluby podejmują niespodziewanie decyzje o wycofaniu się z rozgrywek – mówi Krzysztof Bąk, który nie tak dawno przejął stery w żywieckim zespole w charakterze trenera, tworząc duet szkoleniowy z Markiem Gołuchem.

Istotne wydaje się pytanie, czy żywczanom starczy jednak motywacji, by w ostatnich potyczkach przeciwstawić się rywalom – kolejno Krupińskiemu Suszec, Iskrze Pszczyna i Górnikowi Pszów. – Paradoksalnie będzie nam trochę łatwiej, bo cały czas mieliśmy z tyłu głowy presję, że musimy odnieść zwycięstwo. Teraz zostanie gra „na luzie”. Problemem jest oczywiście niezmiennie wąska kadra, ale ambicji i zaangażowania odmówić zespołowi nie można – zauważa Bąk.