Czesław Biskup w STREFIE WYWIADU: czas na ocenę reorganizacji
Od 2006 roku działalnością Beskidzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej kieruje jako prezes, Czesław Biskup. Zatem o futbolu, głównie w beskidzkim odniesieniu, rozmawiamy ze sternikiem związku.
SportoweBeskidy.pl: Jak dziś wygląda działalność Beskidzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej pod pana prezesurą? Czesław Biskup: To moja druga kadencja, bo od 2006 roku jestem prezesem BOZPN. Wtedy ówczesny prezes Józef Ciszewski przekazał mi schedę po swoich 28 latach zarządzania związkiem. Byliśmy już w układzie praktycznie nowym, bo nie funkcjonowaliśmy jako samodzielny związek, ale po reorganizacji zacieśniła się nasza współpraca ze Śląskim Związkiem Piłki Nożnej. Pozostała nam oczywiście możliwość samodzielnego finansowania i w tym względzie jesteśmy niezależni. Organizacyjnie podlegamy natomiast strukturom ŚlZPN i współpracujemy z nim na tej płaszczyźnie od klasy okręgowej aż po III ligę. Rozgrywki niższych lig prowadzone są z kolei przez trzy nasze podokręgi.
SportoweBeskidy.pl: Chyba nie było panu łatwo przejmować kierowanie związkiem po długiej pracy poprzedniego sternika? Cz.B.: I łatwo, i... nie łatwo. Żadnych rewolucyjnych zmian wówczas nie było, bo nie zaistniała taka potrzeba ani konieczność. Wszystko funkcjonowało sprawnie. Zmieniły się pewne działania organizacyjne. Tutaj partnerskie podejście prezesa Bugdoła powodowało płynną kontynuację dotychczasowej współpracy. Nie było żadnych zakusów, aby cokolwiek zmieniać w jakimś większym stopniu.
SportoweBeskidy.pl: Co zmienia się w beskidzkim regionie pod względem piłkarskim na przestrzeni minionych lat? Cz.B.: W rozgrywkach młodzieżowych byliśmy zobligowani do prowadzenia tych grup, które cały czas funkcjonowały. Staraliśmy się pomiędzy wiekiem juniora starszego a trampkarza, rozwinąć rozgrywki pośrednie czyli przewidziane dla juniora młodszego. Nabierały one większej rangi, bo coraz więcej drużyn zgłaszało się do rozgrywek. Zmieniły się też zasady rywalizacji o Puchar Polski, toczonej już nie na szczeblu okręgu, bo zdobywcy trofeum w podokręgach awansują na szczebel Śląskiego ZPN i tam walczą o dalszą grę i reprezentowanie województwa na poziomie ogólnopolskim. Widać też, że wszystkie drużyny, może poza nielicznymi wyjątkami, które awansowały do IV ligi z „okręgówki”, dawały sobie w niej radę pod względem sportowym. To powodowało na przestrzeni kilku lat, że rozgrywki ligi okręgowej były przeznaczone jednak dla tych z klas niższych. Takie kluby, jak Zapora Porąbka, Beskid Skoczów, Metal Skałka Żabnica, Koszarawa Żywiec, MRKS Czechowice-Dziedzice musiały zrezygnować z wyższych klas rozgrywkowych ze względów finansowych. Sponsorzy nie byli w stanie podołać kosztom utrzymania w wyższych ligach i wszystkie te ekipy wspomniane mamy dziś w „okręgówce”. Pozostałe dzielnie się bronią i życzymy im jak najlepiej. Poprawiła się w początkowym okresie współpraca z gminami i finansowanie klubów odbywało w stopniu zabezpieczającym szkolenie młodzieży. W ostatnich dwóch, trzech latach to niestety zmieniło się. Są inne potrzeby środowiska, gmin, lokalnych społeczności, co spowodowało mniejsze nakłady pieniężne na kluby i część z nich ma jednak obecnie problemy finansowe. Sporo drużyn wycofuje się, dotyczy to nie tylko seniorów. Firmy sponsorujące kluby też mają różne kłopoty. Powrót do systematycznej pracy z młodzieżą jest tutaj szansą, choć i tej młodzieży jest coraz mniej, bo dzisiaj mają młodzi ludzie w czym wybierać. Nie zawsze więc rozszerzenie ilości grup młodzieżowych w klubach jest możliwe.
SportoweBeskidy.pl: W beskidzkim futbolu poprawiła się natomiast infrastruktura. Cz.B.: Bezwzględnie w trzech podokręgach infrastruktura rozwinęła się. Poprawiły się stany boisk, ich zaplecza, jest większa kultura i możliwość uprawiania piłki nożnej. Pomału się to odbudowuje. Dużo dały też orliki, z których kluby korzystają. To taki pomagający element w procesie szkolenia. Mamy poza tym kilka takich flagowych obiektów. W Jasienicy czy Wilkowicach boiska spełniają normy do organizowania międzypaństwowych spotkań drużyn młodzieżowych. Dzięki temu staramy się o tego typu imprezy. Przykładem organizacja meczów kadry U-16 z Chorwacją czy kobiet do lat 19 z Węgierkami.
SportoweBeskidy.pl: Najważniejsza zadania na najbliższy okres? Cz.B.: Na pewno czeka nas nieuchronnie stopniowe dostosowanie do wymogów reorganizacji dokonanej przez Polski Związek Piłki Nożnej. Tu mówię między innymi o unifikacji rozgrywek młodzieżowych na szczeblu centralnym i konieczność zmiany systemów w wojewódzkich związkach. Będzie to wymagało dopasowania się i wyłonienia w każdej grupie wiekowej mistrzów w poszczególnych podokręgach. Ten rok jest przełomowy. Rozgrywki te ruszają na Śląsku. Musimy się zastanowić, jak rozwiązać problem ulżenia w kosztach klubom. Dotychczas juniorzy i trampkarze rozgrywali swoje mecze w jednym miejscu, a trampkarze byli takim „dodatkiem” do juniorów. Teraz trzeba i tu wyłonić mistrza. Sterujemy w kierunku wydzielenia tych rozgrywek, by nie okazało się, że np. juniorzy spadają i trampkarze również, choć mogą mieć zespół na zupełnie innym poziomie piłkarskim. W sezonie 2014/2015 jeszcze funkcjonować będzie stary system rozgrywek, ale przygotowujemy się do wdrożenia nowego. Po rozmowach, kluby do tematu podchodzą ostrożnie i boją się dodatkowych kosztów.
SportoweBeskidy.pl.: Reorganizacja czeka nas także w piłce seniorskiej, dotykając chociażby III i IV ligi. Cz.B.: Podjęcie prób dopiero pokaże, jaka jest skuteczność reorganizacji. Na razie docierają do nas odgłosy, że to o wiele większe obciążenie finansowe dla klubów. Mówię tu akurat o III lidze. Tu często kluby nie mają pełnego profesjonalizmu i środki, które trzeba wygospodarować na drugą fazę zmagań są duże, a efekt sportowy może być różny, bo dużo drużyn spada z ligi. Przykładem może być LKS Czaniec, który „wpadł” w strefę zagrożenia i musi teraz martwić się, by po rozegraniu dodatkowych spotkań utrzymać się w III lidze, co nie wątpię – nastąpi.
SportoweBeskidy.pl.: Czy któryś z klubów może niebawem „ścigać” Podbeskidzie? Cz.B.: Znając w tej chwili sytuację jednego i drugiego bielskiego klubu – BKS-u i Rekordu – teoretycznie sportowo szanse wyglądają na wyrównane. Ale patrząc już na bazę, to Rekord ma mocniejsze podstawy, by grać wyżej. Szkolenie od lat jest tam prowadzone i daje pomału efekty. W zasadzie brak własnego obiektu BKS-u bardzo utrudnia proces szkolenia. Oby starczyło sił, wytrwałości i środków finansowych w tym klubie, bo sportowo ta drużyna jest mocna. Ostatnio na Nadwiślanie tego dowiodła. Walka w III lidze będzie ciekawa. Na boisku wszystko jest jeszcze do zdobycia.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. Cz.B.: Dziękuję.