Najsłabsi? Niekoniecznie

LKS Rudnik jesienią nie wygrał meczu, tylko 3 razy urywał punkty przeciwnikom, a z mocno ujemnym bilansem bramkowym -41 zakotwiczył na samym dnie stawki. Przebieg kilku potyczek jasno wskazywał jednak, że w zespole trenera Grzegorza Brychcego potencjał drzemie. – Do przerwy potrafiliśmy prowadzić z rywalami będącymi znacznie wyżej w tabeli. Ale później dostawaliśmy solidne „bomby”. Nie może być jednak inaczej, skoro nie trenuje się w składzie choćby zbliżonym do optymalnego. Potrzebujemy przepracowania zimy z frekwencją w miarę regularną – przyznaje Dariusz Byrczek, prezes klubu z Rudnika.

Na zakończenie rundy outsider został rozbity w Pogórzu. Hat-trickiem przed pauzą przyjezdnych „poczęstował” Michał Czakon, przed godziną wynik poprawił Krzysztof Kałuża, a swoje przysłowiowe 3 grosze dorzucił też grający trener pogórzan Łukasz Hanzel. – Nie mieliśmy wiele do powiedzenia. Zresztą mierzyliśmy się z zespołem, który według mnie nieprzypadkowo walczy o najwyższe cele – chwali sobotniego rywala nasz rozmówca.

Derbowa „pieczęć” faworyta

Przez grono ekspertów LKS Kończyce Małe uważany był na starcie sezonu za ekipę, która może konkurencję zdominować i... w znacznym stopniu to się potwierdziło. Wygraną numer 11. mistrz jesieni odniósł w prestiżowym starciu derbowym z Błyskawicą Kończyce Wielkie. Goście postawili twarde warunki, ale przegrywali już 1:4 i w końcowych minutach dokonali korekty rezultatu. – Scenariusza w miarę wyrównanej gry należało się spodziewać. To od „X” lat derby, które wzbudzają emocję i wyzwalają dodatkowe pokłady energii – nadmienia sternik LKS-u Rudnik, który aktualnego lidera A-klasy docenia, ale... – Najlepszą piłkę w naszej lidze gra Cukrownik Chybie. Czegoś jednak tej drużynie brakuje, być może trochę doświadczenia w środku pola – komentuje Byrczek.

Niepokonani, ale...

Przez całą rundę jesienną bez choćby jednej przegranej przebrnął Strażak Dębowiec. I nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość meczów podopieczni Marcina Sitko rozstrzygnęli na swoją korzyść, to ich lokata tuż za „pudłem” ze stratą 7 punktów do lidera zdaje się stawiać znak zapytania w kontekście realności walki o tytuł. – To solidna drużyna, ale nie odnosi jakichś bardzo przekonujących zwycięstw. Z Beskidem Brenna też długo utrzymywał się remis. Strażak będzie się w mojej opinii liczył do końca. Tym bardziej, że nie wiemy co się wydarzy w kontekście następnego sezonu – zaznacza prezes.

Poniżej oczekiwań i możliwości

Kolejnej wysokiej porażki doznał w 13. kolejce zespół z Pruchnej. Już po dokładnie 33. minutach spotkania w Iskrzyczynie goście mieli pokaźny bagaż 5 bramek straconych, a myślenie o korzystnym wyniku było czymś irracjonalnym. Finalnie więc LKS '99 nie poprawił swojej 9. pozycji w tabeli. – To dla mnie zagadkowa drużyna, której potencjał jest dużo większy, aniżeli miejsce na półmetku ligi. Wystarczy tu przypomnieć, że niedawno pokonała Cukrownika Chybie, a jednocześnie ma na koncie przegrane mecze, których przegrać nie powinna. Aż taka klęska w Iskrzyczynie też zaskakuje – opowiada Byrczek.

Również w Zabłociu humory dalekie są od optymistycznych. Dorobek 10 „oczek” wywalczonych w minionej rundzie kształtuje się nad wyraz skromnie, a przegrana 2:4 z beniaminkiem z Pielgrzymowic to zrozumiałe rozczarowanie. Gospodarzy pogrążył nie kto inny, jak notujący hat-tricka Adam Lebioda. – Piłkarsko Orzeł to zespół, który walczyć powinien raczej o górną połowę tabeli, a nie spoglądać nerwowo za siebie – dodaje zasłużony działacz.

Wyniki 13. kolejki:
Strażak Dębowiec – Beskid Brenna 3:1 (1:1)
Iskra Iskrzyczyn – LKS '99 Pruchna 7:2 (6:0)
LKS Pogórze – LKS Rudnik 8:0 (3:0)
LKS Kończyce Małe – Błyskawica Kończyce Wielkie 4:3 (2:1)
Zryw Bąków – Błękitni Pierściec 2:4 (0:1)
Orzeł Zabłocie – Strażak Pielgrzymowice 2:4 (1:2)

TABELA/TERMINARZ