Pierwsza połowa to spokojny, wyrównany mecz z obu stron. W 50. minucie meczu doszło do niecodziennej sytuacji tuż obok linii bocznej boiska. Jeden z kibiców stracił przytomność, powstało duże zamieszanie, człowiekowi była udzielana pomoc. Wszyscy sygnalizowali sędziemu Stoniowi, aby przerwał mecz, gdyż było zagrożenie utraty życia przez tego kibica. Nawet z ławki drużyny z Pogórza dało się słyszeć, by sędzia przerwał mecz, tym bardziej, że gra toczyła się w środkowej części boiska. Sędzia asystent podniesioną chorągiewką sygnalizował, aby przerwać mecz.

Część zawodników naszego zespołu stanęła, bo przerwanie meczu wydawało się czystą formalnością. Niestety sędzia Stoń kontynuował mecz i zespół z Pogórza wykorzystał zamieszanie i strzelił bramkę. Powstało wielkie zamieszanie i wielki niesmak, lecz sędzia nic sobie z tego nie robił, lekceważąc prośby wszystkich o przerwaniu meczu, łącznie ze swoim asystentem. Jeden z zawodników ekipy z Pogórza zaproponował oddanie bramki gospodarzom, lecz szybko został od tego pomysłu odwiedziony przez kolegów z drużyny. Od tego momentu sędzia Stoń robił wszystko, aby drużynie z Pogórza nie stała się krzywda. Rzut karny, który wywołał salwy śmiechu na trybunach, czerwona kartka dla obrońcy za normalny faul w bocznej strefie boiska, to tylko niektóre z kuriozalnych decyzji sędziego. Na koniec, aby osłodzić porażkę gospodarzy, podyktował równie kuriozalny rzut karny, czym kompletnie się ośmieszył. Schodząc do szatni sędzia uśmiechał się bezczelnie prowokując kibiców.

Po tym meczu pytania aż cisną się na usta. Czy strzelenie bramki i wygranie meczu są ważniejsze niż życie i zdrowie człowieka? I drugie pytanie - Czy tak zwane weekendy cudów w niższych ligach nadal funkcjonują?