
Czy w Żywcu mówi się o awansie?
Strata Stali-Śrubiarnia do miejsca premiowanego awansem do tworzącej się od nowego sezonu V ligi to kwestia raptem jednego meczu.
Choć ligowy sezon finiszował na dobre w listopadzie, to piłkarze z Żywca w znacznej mierze w rytmie treningowym pozostali. Beniaminek „okręgówki” zaliczał nawet w ostatnim czasie szereg gier kontrolnych. Sołę Kobiernice rozgromił 11:3, a IV-ligowcom z Łękawicy i Tychów uległ odpowiednio 2:4 i 0:6. Rezultaty te nie były co jasne na pierwszym planie. – Chcieliśmy dać szansę gry tym zawodnikom, którzy mieli ich w sezonie nieco mniej. Po to, żeby się przyjrzeć piłkarzom, którzy pukają do naszego wyjściowego składu – podkreśla trener żywczan Seweryn Kosiec.
Stal-Śrubiarnia okupuje na półmetku sezonu lokatę tuż za „pudłem”, a niewielka strata do drużyn będących wyżej dość klarownie wskazuje cel w odpowiedzi na zadane w tytule pytanie. – Nie ma się co czarować i robić uniki. Gra się i trenuje po to, aby wygrywać i robić awanse, które rozwój sportowy też warunkują. Stagnacja nie jest niczym dobrym. Mamy zdolną młodzież, więc w pocie czoła pracujemy i mamy ambitne zamiary – dodaje szkoleniowiec beniaminka.
W Żywcu nie zanosi się jednocześnie na jakieś spektakularne transferowe łupy personalne podczas okresu zimowego. – Filozofię mamy taką, aby grali w naszym zespole uczniowie bądź absolwenci szkoły, więc spoza szkolnej społeczności nie będziemy na siłę do nas nikogo ściągać. Nawet doświadczeni zawodnicy, jak Rafał Hałat czy Kamil Żołna nie są tu osobami przypadkowymi – kończy Kosiec.