Wyjątkową formę strzelecką na finiszu sezonu IV ligi złapał Kamil Bezak, który znów przyczynił się do punktowej zdobyczy Spójni.

Spojnia Landek 2 olak

Pojedynek drużyny z Landeka z rezerwami GKS-u Tychy kibiców zachwycić nie mógł. Sytuacji bramkowych zbyt wielu obie ekipy nie wypracowały, toteż goli padło niewiele. Premierowa odsłona być może zakończyłaby się bezbramkowym remisem, gdyby nie sytuacja z 18. minuty. Wówczas, najpierw Zbigniew Huczała źle obliczył tor lotu piłki zagranej za plecy obrońców, następnie dwójka jego partnerów skacząc do główki przegrała pojedynek z rywalem, który otworzył wynik rywalizacji. Przyznać jednak należy, że to gospodarze posiadali przed przerwą optyczną przewagę.

Po zmianie stron role się odwróciły. To szukająca wyrównania Spójnia przeważała, szukała stosunkowo długo. Na zegarku arbitra widniała 79. minuta, kiedy to Kamil Bezak wykorzystał rzut podyktowany za faul na Jakubie Kałce. – Po tej bramce bardziej spodziewałem się naszej kolejne, niż gola w wykonaniu gospodarzy – klaruje Jarosław Zadylak, którego podopieczni mogli w po zmianie stron pokusić się o trzy punkty. Niezłą okazję zmarnowali wychodząc z kontratakiem w liczebnej przewadze. Gola nie zdobyli, ponieważ Uzoma Luke za mocno podał do Bezaka. – Brakowało nam w kilku sytuacjach precyzji przy kluczowym dograniu – ocenia nasz rozmówca. – Remis jest sprawiedliwym wynikiem. Myślę, że oba zespoły zasłużyły na punkt – dodaje.

GKS II Tychy – Spójnia Landek 1:1 (1:0) 1:1 Bezak (79' z rzutu karnego)

Spójnia: Huczała – Gurbisz, Sz.Kubica, Czyż, Lech (80′ Sanetra), Szczczepanik, Habdas (55′ Bernat), Pawlak, Kałka, Bezak (90′ J.Kubica), Uzoma Trener: Zadylak