- Potrzebowaliśmy takiego przełamania. Szczególnie na wyjeździe i w meczu derbowym, który powoduje dodatkowe emocje. Cieszę się, bo w tym meczu było widać drużynę i mam nadzieję, że utrzyma się to do końca sezonu - deklaruje Michał Pszczółka, trener Tempa. 

 

Premierowa odsłona upłynęła pod znakiem przewagi ustronian, którzy już po 60 sekundach gry objęli prowadzenie. Kamil Turoń dopadł do odbitej piłki po rzucie rożnym i uderzeniem z półwoleja pokonał bramkarza gości. Wojciech Maciejowski był jednak bohaterem tej części, jak i całego, spotkania. To on wybronił kilka wybornych okazji Kuźni, na czele z rzutem karnym egzekwowanym w 33. minucie przez Michała Pietraczyka. Ponadto w 45. minucie klarownej okazji nie wykorzystał Łukasz Tarasz. Tempo jednak miało swoje próby. Raz sędzia nie uznał im bramki, a Mateusz Szuster podjął nie najlepszą decyzję w polu karnym rywala. 

 

Spotkanie nabrało rumieńców, gdy w 50. minucie za niesportowe zachowanie czerwoną kartkę ujrzał Tarasz. 5 minut później to nie przeszkodziło Kuźni pokusić się o kolejne trafienie, gdy Jakub Bujok skorzystał na prostopadłym podaniu. Tempo wierzyło jednak, że grając w przewadze może odwrócić losy spotkania. Sygnał ku temu w 65. minucie dał Damian Szczęsny, który głową sfinalizował wrzutkę Tomasza Stasiaka. Doświadczony zawodnik do remisu doprowadził w 77. minucie wygrywając pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Kuźni po podaniu Michała Tobiasza. Na 5. minut przed końcem regulaminowego czasu gry ustalony został rezultat derbowej potyczki. Bramkę na wagę wygranej dla Tempa zdobył Stasiak, korzystając na błędzie stopera Kuźni. 

 

- Gratuluję ekipie z Puńcowa wygranej. Tempo pokazało kawał charakteru. Nam zabrakło pokory w tym meczu. Wydawało nam się, że mecz sam się wygra, każdy grał po swojemu i zostaliśmy za to skarceni - dodaje Daniel Kubaczka, szkoleniowiec Kuźni.