SportoweBeskidy.pl: W lutym minął rok odkąd jesteś prezesem Drzewiarza. Jak ocenisz okres swojej prezesury? 
Damian Zdolski: Nie lubię oceniać samego siebie, bo nie jest to łatwa sprawa. Niemniej jednak przez ten czas udało nam się w klubie zrobić coś fajnego, wnieść nieco nowości. Funkcja prezesa wiąże się ze sporą ilością obowiązków, ale jestem zadowolony. Małymi kroczkami idziemy do przodu. Na szczęście są w zarządzie osoby, które działają już od wielu, wielu lat i można od nich czerpać doświadczenie. 
 
SportoweBeskidy.pl: Łączenie roli zawodnika z prezesem jest w świecie piłkarskim rzeczą niecodzienną, ale i chyba - a może nawet przede wszystkim - niełatwą. Jak oddzielić te dwie "broszki"? 
D.Z.: Nie jest to proste, ale jakoś sobie radzę, a przynajmniej się staram. W szatni jestem piłkarzem, rozmawiam z zawodnikami na luźnej stopie koleżeńskiej. Później na boisku wszyscy walczymy jeden za drugiego o jak najlepszy wynik. Natomiast po treningu czy meczu zostaję w klubie i rozmawiamy, tudzież oceniamy sytuację z pozostałymi członkami zarządu. Myślę jednak, że jedno z drugim wybitnie nie koliduje.
 
SportoweBeskidy.pl: Piłkarsko przez ten czas uczyniliście spory progres. Z ligowego "średniaka" wyrosnęliście na czołowy, IV-ligowy klub.
D.Z.: Miło mi to słyszeć. Mamy niezłą drużynę, połączenie doświadczenia z młodzieżą. Na treningach frekwencja dopisuje, wszyscy bardzo się angażują i widać efekty w lidze. Jesteśmy zadowoleni z naszego miejsca w tabeli, ale nie chcemy na tym poprzestać. W każdym spotkaniu gramy o 3 punkty. Wielką przyjemność sprawia, gdy na meczu pojawia się spora liczba kibiców i chwalą nas. Słyszymy komentarze, że nasza gra, styl i zaangażowanie się im podoba. 
 
SportoweBeskidy.pl: Na 9. kolejek przed końcem sezonu zajmujecie 3 miejsce. Co w przypadku, gdyby zespół ten awans do III ligi uzyskał?
D.Z.: Na razie o tym nie myślimy, nie chcę wybiegać w przyszłość. Póki co skupiamy się na najbliższym meczu. Liga jest spłaszczona, tabela podzieliła się na dwie grupy. Nie wiadomo jak się to potoczy. Czy podołalibyśmy realiom III ligi? Jeśli chodzi o infrastrukturę to myślę, że tak. Mamy dobre zaplecze, boisko główne i treningowe. Największy problem to kwestie finansowe. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wymagania w III lidze w tym aspekcie są zdecydowanie większe niż w IV. 
 
SportoweBeskidy.pl: Ponad rok trwa także Wasza współpraca z trenerem Jarosławem Zadylakiem. Patrząc z perspektywy czasu - była to słuszna nominacja. 
D.Z.: Zdecydowanie. Treningi są na wysokim poziomie. Widać, że to doświadczony trener, który wie jak prowadzić zespół. Każdy zawodnik na tym zyskuje, drużyna dobrze się prezentuje. Wyniki zresztą mówią same za siebie.  
 
SportoweBeskidy.pl: Dariusz Kołodziej jest prawdziwym przywódcą. W przyszłym sezonie także możemy się go spodziewać w Waszym klubie? 
D.Z.: Wszyscy zyskują na tym, że Darek jest z nami. Wyrósł on na wiodącą postać nie tylko na boisku, ale także w szatni. Jest to bardzo dobry piłkarz i człowiek. Fajnie, że młodzi zawodnicy mają okazję z nim trenować i grać, mają od kogo się uczyć. Bardzo się cieszymy, że jest z nami. Jeżeli chodzi o jego przyszłość, to nie prowadziliśmy jeszcze konkretnych rozmów. Nie mam jednak przesłanek, aby chciał nas opuścić. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jaki cel sobie zatem stawiacie na najbliższe lata?
D.Z.Mamy w klubie sporą grupę młodzieży, która ma potencjał. Z I drużyną trenuje kilku juniorów, którzy powoli są wprowadzani do składu. Ten proces wymaga czasu. Przeskok pomiędzy piłką juniorską a seniorską jest bardzo duży. Najważniejsze, że ci młodzi zawodnicy chcą i się starają. W przyszłości będą przecież przyszłością tej drużyny.