SportoweBeskidy.pl: Jakie pierwsze odczucia towarzyszą trenerowi już po III-ligowej jesieni?

Dariusz Klacza:
Odnosząc się do całej ligi, to na pewno nie jest to liga łatwa, choć może nasza przewaga, jaką w trakcie rundy mieliśmy, nie do końca musiała o tym świadczyć. Nawet jednak zespoły z dołu tabeli są w stanie „kraść” punkty tym teoretycznie mocniejszym. Stawkę mamy więc wyrównaną i spore grono drużyn, które w swoich kolejnych meczach rzeczywiście nastawione są na to, aby walczyć o zwycięstwo. Każdy z każdym może wygrać – nie ma w tym stwierdzeniu w mojej opinii przesady.

SportoweBeskidy.pl: Tym cenniejszym należy określać okazały 42-punktowy dorobek Rekordu?

D.K.:
Sama tabela świadczy, jak cennym dorobkiem dysponujemy z perspektywy lidera. A czy wystarczy to na coś więcej? Mamy bez wątpienia bardzo dobry punkt startowy przed rundą rewanżową, ale jednocześnie musimy być czujni. Daliśmy w końcówce jesieni trochę „tlenu” rezerwom Śląska Wrocław i ekipie z Kluczborka. Przed nami okres zimowy, w którym zamierzamy zrobić wszystko, żeby zdobywanie punktów kontynuować.

SportoweBeskidy.pl: Na finiszu wasza przewaga nad innymi drużynami z podium stopniała. Poczucie dobrze wykonanej pracy chyba więc trochę z niedosytem się łączy?

D.K.:
Jeśli w 2 ostatnich meczach przed przerwą zdobywa się tylko punkt, to o szczęściu nie można mówić. Niedosyt jest, może i nawet kiepskie humory. Ale patrząc obiektywnie na historię tego, co działo się w minionej rundzie, to przegraliśmy zaledwie 2 razy. 13 zwycięstw to bodajże historyczny wyczyn dla Rekordu na III-ligowym poziomie. Tego straty punktowe w końcówce rundy nie przekreśliły. Chcemy patrzeć na to, co lepsze, a nie gorsze. Pamiętajmy, że przez większą część ligi byliśmy liderem, a rywale szczególnie się mobilizowali i chcieli nas pokonać. Zadanie mieliśmy przez to dodatkowo utrudnione, a mimo to sobie poradziliśmy. Pokonywaliśmy też drużyny, które Rekordowi za bardzo w przeszłości nie leżały, jak „dwójki” Górnika Zabrze i Rakowa Częstochowa czy Pniówka Pawłowice. Wiele zrobiliśmy więc pozytywnego.

SportoweBeskidy.pl: Co było do tego kluczem?

D.K.:
Zwracam uwagę na mental. Byliśmy jedną wielką drużyną, na co złożyła się dobrze dobrana szatnia, współpraca rady drużyny ze sztabem szkoleniowym, a także osób odpowiedzialnych za kwestie organizacyjne w klubie, choćby w kontekście wywiązywania się ze wszystkich obietnic. Tak łapaliśmy nasze „flow”.

A jeśli chodzi stricte o piłkę, to za największy atut uważam, że przekonaliśmy wraz ze sztabem zespół do naszej filozofii, a więc tego, aby razem atakować i razem bronić. Bardzo istotny był dla nas mecz sparingowy z uczestnikiem Ligi Konferencji Vorsklą Poltavą, który mimo przegranej 3:4 pozwolił uwierzyć, że możemy coś fajnego zrobić. Wtedy zaczęło się to wszystko dość mocno zazębiać. Mieliśmy jesienią sporo, bo aż 7 czystych kont, co jest świetnym wynikiem. Gdyby nie ostatni występ, to bylibyśmy drużyną z najmniejszą liczbą straconych bramek. Mamy za to najwięcej strzelonych. Robiliśmy co w naszej mocy, aby niczego nie pominąć – od zarządzania drużyną, poprzez właściwe relacje na boisku, aż po umiejętne wykonywanie nakreślonych zadań.


SportoweBeskidy.pl: Dla Dariusza Klaczy jako młodego trenera to też zapewne nowe doświadczenie, gdy obaw przed startem sezonu pewnie nie brakowało...

D.K.:
Z jednej strony największe obawy, jakie mieli kibice czy osoby z zarządu klubu, ale również i ja wiązały się z tym, że III ligi do końca nie znałem. Jak widać jednak, niekoniecznie trzeba skupiać się na tym, aby patrzeć na przeciwników, ale myśleć o swoich mocnych stronach, które sprawią, że rywal tak istotny nie będzie. Miałem pełne przekonanie, że pilnując w trakcie meczu pewnych elementów, to może się udać. Taką wizją najwyraźniej przekonałem latem prezesa Szymurę i chyba tym wygrałem.

SportoweBeskidy.pl: Słowo „awans” będzie zimą odmieniane w Cygańskim Lesie przez wszystkie przypadki? Wam to raczej nie jest potrzebne?

D.K.:
Musimy pozostać czujni i rozważnie pilnować tego, co zostało wypracowane w pierwszej rundzie. Natomiast możemy też z taką dozą pyszności mówić głośno, że chcemy awansować i zrobimy wszystko, aby II liga była w sezonie 2023/2024 osiągnięta przez Rekord. Nie przeczy to skromności naszej dalszej pracy. Myśląc o każdym kolejnym meczu możemy o awans się pokusić.

SportoweBeskidy.pl: W składzie jeszcze silniejszym, aniżeli jesienią?

D.K.:
Pracujemy nad kilkoma transferami – to oczywiste. Historia pokazuje, że nie wolno przespać czasu zimowego będąc w dobrym położeniu, jak w przeszłości Raków II czy LKS Goczałkowice, które wiosną tempa nie wytrzymywały. Nie zamierzamy być kolejnym zespołem zbierającym takie żniwo. Kilka wzmocnień kadrowych nas czeka, ale na konkretne osoby i pozycje przyjdzie później właściwa pora.