Dariusz Kubicki w STREFIE WYWIADU: Każdy mecz będzie, jak finał
Mówią, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Ale nowy-stary trener Podbeskidzia Dariusz Kubicki podjął rękawicę. Na wstępie swojej drugiej przygody z bielskim klubem udzielił naszemu portalowi obszernego wywiadu.
SportoweBeskidy.pl: Jeszcze w sobotę, także w rozmowie z nami, zaprzeczał pan możliwości podjęcia już teraz pracy w Bielsku-Białej. A jednak zostaje pan ponownie szkoleniowcem „Górali”... Dariusz Kubicki: Byłem wtedy zatrudniony w Olimpii Grudziądz. Czekałem na zgodę osoby, która była moim przełożonym i cały czas wykonywałem swoje obowiązki. W sobotę graliśmy mecz w Olsztynie. Nie mogłem stwierdzić, że trafię do Podbeskidzia.
SportoweBeskidy.pl:Co teraz może pan oferować „Góralom”? D.K.: Mogę obiecać, że drużynie nie zabraknie entuzjazmu i chęci jak najlepszego reprezentowania klubu i miasta. Całą ambicję, wiedzę, doświadczenie włożę w rozwój klubu. Pracowałem ostatnio w niższej lidze, ale po telefonie prezesa postanowiłem podjąć wyzwanie. Bardzo dobrze mi się tu współpracowało z wszystkimi. To gdzieś w pamięci pozostaje.
SportoweBeskidy.pl: Po opuszczeniu Podbeskidzia ten klub gdzieś pozostawał panu bliski? D.K.: Jak najbardziej. Będąc w Rosji śledziłem każdy mecz bielszczan i ściskałem kciuki, żeby ta batalia o utrzymanie, którą rozpoczęliśmy zimowymi przygotowaniami została zakończona sukcesem. Cieszyłem się, że tak właśnie się stało.
SportoweBeskidy.pl: Nie żałował pan później tej decyzji? Nie było takich dylematów, że może lepiej zostać w Podbeskidziu? D.K.: Nie było dylematów. Jako pierwszy trener wcześniej nie pracowałem zagranicą i chciałem tego spróbować. Czas ucieka, a człowiek z każdym rokiem jest starszy. Nadarzyła się wyjątkowa okazja i z niej skorzystałem. Gdyby to była oferta z Polski, to nawet nikt o tym, by się nie dowiedział. W dniu mojego wyjazdu, podczas spotkania integracyjnego, wszystko sobie z zawodnikami wyjaśniliśmy. Myślę, że wracanie dziś do tego nie ma sensu.
SportoweBeskidy.pl: Czas spędzony w Olimpii Grudziądz? D.K.: Bardzo fajne półtora roku, podczas których klub się naprawdę rozwinął. Wiadomo, że nie ma tam jakichś ogromnych tradycji piłkarskich, bo to dopiero czwarty sezon Olimpii na zapleczu ekstraklasy. W zeszłym sezonie zajęliśmy 6. miejsce, teraz odchodząc zostawiam zespół na 4. pozycji, więc jest mały progres. Choć mieliśmy apetyty, by włączyć się do rywalizacji o awans. Zabrakło wszystkiego po trochu, ale drużynę i klub zostawiam jako zmierzające w dobrym kierunku.
SportoweBeskidy.pl: Rozmawiał pan, bądź zamierza porozmawiać o Podbeskidziu z byłym trenerem Leszkiem Ojrzyńskim? Jak kwestia składu wyjściowego na najbliższy mecz? D.K.: Nie praktykuję takiego zachowania. Nie żebym miał coś przeciwko byłemu trenerowi, ale chcę mieć po prostu swoje, świeże spojrzenie i nie sugerować się niczyim zdaniem. Sam chcę to wszystko zweryfikować. Mamy bogaty materiał z meczów, zawodników będę obserwował podczas tego mikrocyklu. Uważam, że to w zupełności wystarczy. Najpierw muszę zobaczyć dyspozycję poszczególnych zawodników. Nie mogę skorzystać z kilku piłkarzy, ale wiedziałem o tym podejmując się pracy. Wiele zależeć będzie od sfery mentalnej. Chcemy, żeby piłkarze złapali trochę luzu. Potrzeba nam szczęścia, umiejętności i wiele innych czynników. Mam nadzieję, że uda się spowodować, że to czego brakowało pojawi się w nadchodzących meczach.
SportoweBeskidy.pl: Nie myśli pan, że zespół nie do końca zaufa trenerowi, który zostawił ich w trudnej sytuacji przed dwoma laty? D.K.: Mam bardzo optymistyczne podejście i nie bez przesady powiem, że z każdym mam dobre relacje. Nie tylko jako trener, ale również człowiek i kolega. Myślę, że nie będzie problemów w tej kwestii. Posiadam sporo entuzjazmu i mam nadzieję, że satysfakcję z wykonywanej pracy będę w stanie wszystkim w drużynie zaszczepić. W zawodzie pracuję od 16 lat z niewielkimi przerwami. Wiem, jaka jest obecna sytuacja Podbeskidzia i zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Ale to mnie nie przeraża. Jeszcze bardziej pracuję w takich sytuacjach nad sobą i zespołem. Gdybym się obawiał tego zadania, to zwyczajnie bym się go nie podjął.
SportoweBeskidy.pl: Jakie elementy piłkarskie wymagają poprawy? D.K.: Jeśli chodzi o aspekty fizyczne ciężko coś poprawić na szybko, ale w kwestii mentalnej – owszem. Ściskałem mocno kciuki, że Podbeskidzie będzie jednak w czołowej ósemce. Stało się inaczej. Ale oglądając mecze ligowe widać potencjał w tym zespole. Wielu zawodników znam, część ze wspólnej pracy. Muszę drużynę „dotknąć” w procesie treningowym, by móc poprawić i dokładnie przeanalizować to, co nie funkcjonowało do tej pory.
SportoweBeskidy.pl: Na starcie dodatkowej fazy rozgrywek mecz z Zawiszą Bydgoszcz, później GKS Bełchatów... To kluczowe mecze w walce o utrzymanie? D.K.: Każdy mecz będzie tym najważniejszym. I to będę próbował wpoić piłkarzom, by każde kolejne spotkanie traktowali, jak finał Pucharu Polski i pokazywali tyle, na ile ich stać w danym dniu. Oczywiście, przyjemniej debiutować zwycięstwem, zwłaszcza, że rozpoczniemy udział w grupie spadkowej meczem na własnym boisku. Zrobimy wiele, by już ten pierwszy mecz był takim, jakiego kibice oczekują. Natomiast do każdego meczu będziemy podchodzili z dużą starannością. Chcemy sprawiać radość naszym kibicom.
SportoweBeskidy.pl: Podbeskidzie może czuć się bezpieczne? Możecie spokojnie myśleć o nieco dalszej przyszłości? D.K.: Sytuacja nie jest klarowna na tyle, że można byłoby zamknąć oczy i mieć pewność, iż dalej będziemy w ekstraklasie. Sięgam rzecz jasna dalej. Podobnie, jak właściciele klubu. Koncentrujemy się teraz na walce o utrzymanie, ale bardziej interesuje nas wszystkich perspektywa, jak drużyna będzie się rozwijała personalnie czy mentalnie.
SportoweBeskidy.pl: Co w przypadku, gdyby jednak tym razem misja utrzymania ekstraklasy nie powiodła się? Zostanie pan w Podbeskidziu? D.K: Absolutnie nie zakładam spadku. Powiem wprost – nie interesuje mnie degradacja Podbeskidzia. Patrzymy na to, co dzieje się wyżej, a nie za nami w tabeli. W sporcie musi być pewność siebie, przekonanie do tego, co się robi i wiara w ludzi, z którymi się pracuje. Myślenie pozytywne to rzecz bardzo ważna.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. D.K.: Dziękuję.
Rozmawiał: Marcin Nikiel