SportoweBeskidy.pl: Informacja o pańskiej rezygnacji z pracy w Zebrzydowicach w trakcie rozgrywek bardzo piłkarskie środowisko w regionie zaskoczyła...

Dariusz Owczarczyk:
Jestem już długo przy piłce i przyszedł taki moment, że potrzebowałem odpoczynku. Pojawiły się ponownie problemy sercowe, choć miałem nadzieję, że są one za mną. Trochę napięcia w ostatnich tygodniach jednak było i ta kumulacja przeżyć przełożyła się na gorsze samopoczucie. Borykałem się w przeszłości z migotaniem przedsionków, a teraz objawy pojawiły się bardzo podobne, co wówczas. Czekam na wizytę u mojej pani kardiolog, więc konieczne było zwolnienie tempa.

SportoweBeskidy.pl: Dmuchanie na zimne?

D.O.:
W jakimś sensie tak, bo jak wspomniałem emocje udzielały się mi nie tylko w związku z piłką. Chcąc nie chcąc człowiek wszystko mocno przeżywa, co dzieje się wokół niego. Tragiczne sytuacje w górnictwie mojej rodziny również dotyczyły. Syn jest ratownikiem i tak się złożyło, że brał udział w obu akcjach w kopalniach, gdzie doszło do wstrząsów. Nawarstwiło się więc naprawdę duże zmęczenie i nawet spać po nocach za bardzo nie mogłem przy tych wrażeniach.

SportoweBeskidy.pl: I pewnie potwierdzi pan, że poziom rozgrywkowy niekoniecznie ma znaczenie – trener to zawód stresujący?

D.O.:
Zawsze to powtarzałem. Wiadomo, że w przypadku trenerów z najwyższego poziomu dochodzą jeszcze pieniądze i inne kwestie. Ale czy to „okręgówka”, czy A-klasa to przeżywa się mecze, porażki w szczególności. Gdy jest się związanym ze sportem, to naturalne, bo futbol to rywalizacja od początku do końca. Tutaj nie zakłada się butów po to, aby choćby pobiegać rekreacyjnie. Uważam, że bez tego zacięcia nie da się wykonywać obowiązki trenera dobrze.
 



SportoweBeskidy.pl: Nie byliście chyba szczególnie zadowoleni z tego, jak układa się wam runda wiosenna?

D.O.:
Mocno zostaliśmy doświadczeni pod względem kadrowym. Na samym początku wyskoczyła kontuzja najlepszego naszego snajpera Pawła Sękowskiego. Równocześnie z dalszej gry zrezygnował Krzysztof Skóraś i zostaliśmy de facto bez napastnika. Poza tym Darek Potrząsaj po wypadku na Pniówku nie był co oczywiste do pełnej dyspozycji. Zostaliśmy więc przetrzebieni kadrowo, ale mimo tego moim zdaniem nie zeszliśmy z naszego solidnego poziomu. Nawet w Strumieniu, gdzie przegraliśmy 1:4 mogliśmy osiągnąć zupełnie inny wynik. Później porażka z Podhalanką i wiele świetnych sytuacji, aby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Brakowało nam ewidentnie egzekutora.

SportoweBeskidy.pl: Kiedy rozmawialiśmy dłużej w lipcu ubiegłego roku rozpoczynał pan po raz trzeci przygodę z drużyną Spójni. Czwartego podejścia nie będzie?

D.O.:
Wygląda na to, że nie. Chcę odpocząć, zwolnić tempo takie są na dziś moje odczucia. Mam już prawie „60-kę na karku” i chciałbym funkcjonować bez zbędnego napięcia. Nie jest mi to potrzebne. Nie ukrywam, że to bardzo fajne i przyjemne, ale ma też swoją drugą stronę, bo sytuacje zwłaszcza w trakcie meczów bywają różne i mocno stresujące.

SportoweBeskidy.pl: Z awansu do IV ligi cieszyć się będą w Drogomyślu czy Puńcowie?

D.O.:
W bezpośrednim meczu Tempo pokazało, że jest lepszym zespołem i ta konfrontacja powinna być rozstrzygającą. Ale piłka nożna to piękna dyscyplina i wartość trzeba udowadniać nie tylko w spotkaniach z drużynami, z którymi jak w tym przypadku walczy się o awans. Potknięcie Tempa z Beskidem Skoczów spowodowało, że walka będzie toczyć się do końca i trudno mi powiedzieć, która z ekip ostatecznie wyjdzie z niej zwycięsko. Teoretycznie możliwości w Puńcowie są największe, ale Błyskawica nie zamierza odpuszczać, co po tabeli doskonale widać.

SportoweBeskidy.pl: Pana w roli kibica będziemy mogli spotykać?

D.O.:
Sam nie wiem, jak to się potoczy. Pamiętam, że po pierwszym rozstaniu w Zebrzydowicach było mi bardzo ciężko. Zżyłem się z moimi młodymi zawodnikami i trudno było jeździć na mecze. Musiało upłynąć trochę czasu. Faktem jest, że Spójnia Zebrzydowice zajmuje w moim sercu szczególne miejsce i dobrze temu klubowi życzę. Cenię sobie czas tu spędzony w fajnym środowisku. Szkoda, że musiałem zrezygnować w trakcie ligi, ale nie wszystko da się niestety przewidzieć i zaplanować.