Z 11 rozegranych meczów w sezonie bieżącym piłkarze z Pruchnej wygrali ledwie raz, pokonując niżej notowany zespół LKS-u Leśna. W większości pozostałych spotkań przytrafiały się porażki, co gorsza bez jakiegokolwiek łupu bramkowego. Taką podopieczni trenera Marcina Bednarka zanotowali minionej soboty, ulegając znacznie mocniejszej ekipie WSS Wisła. – Wcale nie byliśmy bez szans w tym meczu. Mieliśmy swoje szanse, których nie zamienialiśmy na gole, sami traciliśmy bramki „z niczego” – wspomina grający trener LKS-u '99, który tydzień wcześnie nie sprostał w Żywcu Góralowi. – Wyniki są dla nas bezlitosne, ale nie jest tak, że przegrywamy gładko. Na niekorzystne rezultaty przekłada się niemoc z przodu – dodaje Bednarek, nawiązując m.in. do zaledwie 9 strzelonych goli przez drużynę w obecnych rozgrywkach „okręgówki”.

Niepokój w Pruchnej, tyleż co wyniki poniżej oczekiwań, budzą kadrowe problemy. Z poważnymi urazami, wykluczającymi zawodników z gry na jesień, zmagają się zdolni młodzieżowcy – Dawid Mencner, Sebastian Banot i Filip Orszula. Na uraz mięśniowy narzeka również Paweł Ostrzołek, z kolei wyjazd zagraniczny uniemożliwia pomoc zespołowi Przemysławowi Błażejowskiemu. W sobotnim spotkaniu trener Bednarek nie dokonał nawet jednej zmiany w składzie... – Posypało się nam to wszystko. Jesienią chcemy jeszcze ugrać jak najwięcej, zimą wzmocnić się i poukładać sytuację kadrową, zyskując nową energię. Póki co, ciągną się za nami jakieś demony z poprzedniego sezonu – zaznacza szkoleniowiec 13. drużyny w ligowej tabeli.

W najbliższy weekend ekipę z Pruchnej czeka arcyważna konfrontacja w Pietrzykowicach, ewentualne zwycięstwo może dopomóc zespołowi w odbiciu się w górę stawki. A forma jeszcze może się przydać w tym roku, wszak niezależnie od ligowych niepowodzeń LKS '99 awansował do finału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu.