
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Derby na czerwonych oczach i z męską rozmową
Spójnia Zebrzydowice okazała się minimalnie lepsza od LKS-u Kończyce Małe w gminnych derbach. Długo jednak niewiele na taki przebieg zdarzeń wskazywało.
Przez całą pierwszą połowę lepiej na murawie w Zebrzydowicach spisywali się przyjezdni, to oni do szatni schodzili z dwubramkowym zapasem. – Rywal był bardzo naładowany, jakby wyszedł na mecz „na czerwonych oczach”. My graliśmy bez agresji i zdecydowania, ładnie dla oka, ale nic z tego nie wynikało. Byliśmy też mądrze wybijani z rytmu – komentuje niedzielne derby trener gospodarzy Grzegorz Sodzawiczny, który musiał wstrząsnąć swoimi podopiecznymi podczas 15-minutowej przerwy. – Bardzo męska rozmowa w szatni dała pozytywny efekt. Więcej było po naszej stronie zaangażowania, a przeciwnik z każdą minutą słabł – dodaje szkoleniowiec zebrzydowiczan.
Miejscowi pokaźne straty odrobili, by w końcówce strzelić zwycięskiego gola pechowemu beniaminkowi. – W drugiej części meczu Spójnia grała prosty futbol i w tej kopaninie przegrywaliśmy wiele pojedynków. Straciliśmy „głupie” gole, sami mając znakomite szanse w kontrach nie oddawaliśmy nawet strzału w światło bramki – mówi z kolei trener gości Piotr Szwajlik.
Derby były tak czy inaczej ciekawą konfrontacją z kibicowskiego punktu widzenia, trenerom obu ekip towarzyszyły po końcowym gwizdku sędziego mieszane uczucia. – Drużynę należy zganić za pierwszą połowę, ale też pochwalić za reakcję w drugiej – zauważa Sodzawiczny. – Z gry mogę być generalnie zadowolony, bo zagraliśmy jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Zakończenie jest dla nas słabe, natomiast tłumaczę sobie to tak, że stoimy w miejscu, ale... jakby trochę szybciej – podkreśla z humorem szkoleniowiec drużyny z Kończyc Małych, niezmiennie „czerwonej latarni” ligi okręgowej.
Miejscowi pokaźne straty odrobili, by w końcówce strzelić zwycięskiego gola pechowemu beniaminkowi. – W drugiej części meczu Spójnia grała prosty futbol i w tej kopaninie przegrywaliśmy wiele pojedynków. Straciliśmy „głupie” gole, sami mając znakomite szanse w kontrach nie oddawaliśmy nawet strzału w światło bramki – mówi z kolei trener gości Piotr Szwajlik.
Derby były tak czy inaczej ciekawą konfrontacją z kibicowskiego punktu widzenia, trenerom obu ekip towarzyszyły po końcowym gwizdku sędziego mieszane uczucia. – Drużynę należy zganić za pierwszą połowę, ale też pochwalić za reakcję w drugiej – zauważa Sodzawiczny. – Z gry mogę być generalnie zadowolony, bo zagraliśmy jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Zakończenie jest dla nas słabe, natomiast tłumaczę sobie to tak, że stoimy w miejscu, ale... jakby trochę szybciej – podkreśla z humorem szkoleniowiec drużyny z Kończyc Małych, niezmiennie „czerwonej latarni” ligi okręgowej.