
Długo wyczekiwane
Koszarawa, która ostatnio nie wygrywała, pokonała Orła z Łękawicy, który w tej rundzie również ma problemy ze zwyciężaniem – jeden mecz rozstrzygnął na swoją korzyść. Derbowy pojedynek do porywających nie należał, zakończył się zasłużonym zwycięstwem gospodarzy. Drużyna z Żywca była aktywniejsza i konkretniejsza w ofensywie, co zaowocowało dwoma golami. Pierwszego zdobył z rzutu wolnego w 25. minucie Szymon Gach. Z okolic 35. metra kopnął w kierunku celu i zaskoczył nie najlepiej interweniującego Piotra Prochownika. Zapewne tylko autor trafienia otwierającego wynik wie, czy w tej sytuacji dośrodkowywał, czy uderzał na bramkę. W samej końcówce rywalizacji przełamał się ten, na którego gole w Żywcu mocno liczą. Mateuszowi Hernasowi pierwszego gola w sezonie wypracował Michał Garncarczyk. Asystent przy trafieniu zamykającym rywalizację dał dobrą zmianę. Chwilę wcześniej sam mógł wpisać się na listę strzelców, powstrzymał go Prochownik.
Golkiper Orła miał więcej pracy od Rafała Pawlusa. Ten na wysokości zadania stanął tuż przed golem na 2:0. Wobec zamieszania w polu karnym zachował zimną krew. Gospodarze po jego dobrej interwencji zainicjowali kontratak i postawili kropkę nad „i”.
Mogła Koszarawa dużo wcześniej rozstrzygnąć na swoją korzyść rywalizację z Orłem, ale Mariusz Kosibor z pięciu metrów trafił w bramkarza, następnie uderzając przewrotką ostemplował słupek, a Kacper Dunat tuż po wejściu na murawę przegrał pojedynek sam na sam. Po stornie przyjezdnych na pochwałę zasłużył Michał Duda, który dawał się we znaki defensywie gospodarzy.