Goście przez ponad godzinę nie byli w stanie przedrzeć się przez zasieki obronne Cukrownika, co więcej stracili gola na wstępie drugiej połowy. Dopiero po owym ciosie żywczanie zaprezentowali się lepiej. – Długimi fragmentami był to mecz obustronnie niemrawy. Stracona bramka wyraźnie nas obudziła. Drużyna była agresywna w obronie, doskakiwała do rywala i dążyła do zdobywania goli – opowiada trener Górala Sebastian Klimek, który wraz z zespołem mógł dzięki dwóm trafieniom Patryka Semika fetować wyjazdowy skalp. – W końcu się przełamaliśmy na wyjeździe. To prawda, że po meczu brzydkim, ale takie też trzeba umieć wygrywać, bo budują one atmosferę – komentuje nasz rozmówca. Wcześniej Góral ponosił porażki w Rajczy, Zebrzydowicach i Bielsku-Białej, tylko zremisował na boisku Koszarawy w derbach Żywca.

Przerwy żywiecki zespół wcale długiej mieć nie będzie. Już w środę w konfrontacji w ramach Pucharu Polski w podokręgu podejmie IV-ligowca z Radziechów i Wieprza. O zwycięstwo i awans na finału może być jednak ciężko, zważywszy na uraz potrzebującego odpoczynku Marcina Osmałka, wciąż niegotowego do gry Maksymiliana Gowina, czy odnowioną kontuzję Kamila Gazurka. – W każdym meczu chcemy grać o wygraną, natomiast zobaczymy, jak będzie wyglądał nasz skład – dodaje Klimek.