
Piłka nożna - Piłka nożna kobiet
Do trzech razy sztuka. Tempa nie zwalniają
W pierwszej części rozgrywek Ekstraligi piłkarkom Mitechu tegorocznych beniaminków pokonać się nie udało. Rozpoczynając serię meczów rewanżowych mogły się jednak zrehabilitować.
– Spodziewamy się trudnego meczu, bo rywalki już z ligą oswoiły się i stać je na sprawianie niespodzianek – mówił na łamach naszego portalu, zapowiadając tym samym konfrontację z piłkarkami z Górzna, trener żywczanek Robert Sołtysek.
Słowa te potwierdzenie na boisku znalazły. Bo choć to Mitech był stroną aktywniejszą przez znaczącą większość czasu gry, to jednak mowy o pewnym i wysokim ograniu przyjezdnych być nie mogło. Te bowiem potrafiły bronić się w defensywie rozsądnie. Próby Katarzyny Wnuk i Patrycji Wiśniewskiej, gdy już gospodyniom udało się oddać strzał, padały łupem bramkarki Unifreeze. Gol przy naporze Mitechu w końcu padł. W 27. minucie piłkę przechwyciła Magdalena Chrzanowska, zagrała ją do Wiśniewskiej, która asystowała precyzyjnie finalizującej akcję Wnuk. Żywczanki zdobyły zatem przed przerwą prowadzenie w pełni zasłużone, szkoda natomiast, iż nie potrafiły wykazać się większym spokojem przy zamieszaniach powstałych na skutek licznych rzutów rożnych.
Aż tak wielu szans bramkowych miejscowe nie wypracowały sobie po powrocie na murawę, choć ich wyższość piłkarska nie podlegała dyskusji. Najbliżej podwyższenia wyniku była Wnuk, ale z kilku metrów chybiła „na wślizgu” ponad poprzeczką. Dopiero w końcowych minutach zawodniczki Unifreeze zerwały się do ataku, miały nawet kornera, po którym nastąpił „kocioł” w „16” Mitechu, ale nie potrafiły „zatrudnić” Aleksandry Komosy.
Żywczankom w odniesieniu trzeciej wygranej z rzędu nie przeszkodził nawet fakt kontrowersyjnego odesłania na trybuny trenera Sołtyska. Za trzecim podejściem została przełamana tym samym niemoc w potyczkach z beniaminkami.
Słowa te potwierdzenie na boisku znalazły. Bo choć to Mitech był stroną aktywniejszą przez znaczącą większość czasu gry, to jednak mowy o pewnym i wysokim ograniu przyjezdnych być nie mogło. Te bowiem potrafiły bronić się w defensywie rozsądnie. Próby Katarzyny Wnuk i Patrycji Wiśniewskiej, gdy już gospodyniom udało się oddać strzał, padały łupem bramkarki Unifreeze. Gol przy naporze Mitechu w końcu padł. W 27. minucie piłkę przechwyciła Magdalena Chrzanowska, zagrała ją do Wiśniewskiej, która asystowała precyzyjnie finalizującej akcję Wnuk. Żywczanki zdobyły zatem przed przerwą prowadzenie w pełni zasłużone, szkoda natomiast, iż nie potrafiły wykazać się większym spokojem przy zamieszaniach powstałych na skutek licznych rzutów rożnych.
Aż tak wielu szans bramkowych miejscowe nie wypracowały sobie po powrocie na murawę, choć ich wyższość piłkarska nie podlegała dyskusji. Najbliżej podwyższenia wyniku była Wnuk, ale z kilku metrów chybiła „na wślizgu” ponad poprzeczką. Dopiero w końcowych minutach zawodniczki Unifreeze zerwały się do ataku, miały nawet kornera, po którym nastąpił „kocioł” w „16” Mitechu, ale nie potrafiły „zatrudnić” Aleksandry Komosy.
Żywczankom w odniesieniu trzeciej wygranej z rzędu nie przeszkodził nawet fakt kontrowersyjnego odesłania na trybuny trenera Sołtyska. Za trzecim podejściem została przełamana tym samym niemoc w potyczkach z beniaminkami.