- Nie był to widowiskowy mecz. Nie będę ukrywać, że postawiliśmy na sprawdzone środki z poprzedniego meczu z "trójką" Podbeskidzia, a mianowicie szczelna obrona i gra z kontry. To przyniosło nam jednak zamierzony rezultat i upragnione przełamanie - mówi trener Soły, Tymoteusz Chodźko. 

 

Soła w tym meczu nie była stroną przeważającą. Częściej przy piłce utrzymywali się gracze z Suszca, jednak nie oznacza to, że kobierniczanie nie dochodzili do sytuacji strzeleckich, bo tych klarownych to oni mieli nieco więcej. Dość wspomnieć, że w 10. minucie Soła już mogła prowadzić. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Radosław Laszczak, którego intencje przeczytał bramkarz z Suszca. W drugiej części dwa razy do sytuacji sam na sam doszedł Tomasz Kurowski, lecz w obu przypadkach zabrakło mu szczęścia i zimnej krwi do udanej finalizacji. 

 

W tym meczu padła jedna bramka, która zaważyła o wyniku. Padła ona łupem kobierniczan. W 65. minucie Michał Żurek golem spuentował dwójkową akcję ze swoim bratem Maciejem Żurkiem i wygrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem gospodarzy.