Trener Jan Kocian zapowiedział głębokie zmiany w zespole „Górali” na dzisiejszy mecz i... słowa dotrzymał. Zwłaszcza gra duetem napastników od początku jasno wskazała chęć walki gospodarzy o przełamanie. Ale szybko otrzymali oni ciężki cios od bytowian, poprzedzony wymownymi ostrzeżeniami. W 5. minucie centymetrów zabrakło, aby Alen Ploj zdołał pokonać Rafała Leszczyńskiego. Podobnie, jak i w minucie 7. Tu z niewygodnej pozycji sprytnie uderzył Kamil Wacławczyk, lecz i tym razem cel piłka minęła. Wątpliwości nie było żadnych w pechowej dla Podbeskidzia 13. minucie. Znakomite uderzenie Wacławczyka zapewniło Drutex-Bytovii prowadzenie w pełni zasłużone. I wcale nie musieli goście podkręcać tempa, by zaliczkę do pauzy zachować, co wymownie o postawie bielszczan świadczy. Na próbę golkiper Gerard Bieszczad został wystawiony de facto raz, gdy w 24. minucie dobrze z rzutu wolnego uderzył Tomasz Podgórski. Inna z niezłych – dodajmy nielicznych szans miejscowych – to nieznacznie chybiona próba Michała Janoty z 45. minuty.


Gra Podbeskidzia wyrazu nabrała po zmianie stron, jednej roszadzie kadrowej i zapewne solidnej „burze” od szkoleniowca. Tuż po przerwie Podgórski dał sygnał do natarcia, zaś w 53. minucie Szymon Lewicki w polu karnym zachował się niczym rasowy snajper, trafiając mocnym strzałem do „sieci”. Był to początek dominacji „Górali”, okraszonej w kolejnych minutach bramkowymi szansami. W 63. i 70. minucie w roli bohatera ekipy gości wystąpił Bieszczad, który obronił uderzenia odpowiednio Roberta Demjana oraz Lewickiego. Z kolei Damiana Chmiela defensorzy przeciwnika powstrzymali, gdy ten zamierzał już skierować futbolówkę obok golkipera. Wreszcie ambitna postawa bielskiej drużyny do samego końca opłaciła się. W 85. minucie, po okresie bez klarownych okazji, rezerwowy Kamil Jonkisz dojrzał w „16” Lewickiego, a ten został bohaterem spotkania, mimo „nerwówki” na samym finiszu.

Bielszczanie wygrali jedyny (!) w tej fazie rozgrywek mecz na Stadionie Miejskim, przełamując trwającą od... 9 kwietnia domową niemoc. Poprawili swoją sytuację w tabeli i choć zimy spokojnej mieć nie będą, to zdjęli klątwę, która zdawała się ciążyć im w sposób przygniatający.

Protokół meczowy poniżej.