Po arcytrudnym meczu derbowym z „dwójką” Podbeskidzia, dziś przeciwko Drzewiarzowi zaprezentował się beniaminek z Wilczy, który nie zapunktował w konfrontacji z ekipą z Czańca. – Zostaliśmy zaskoczeni przez rywala. Przez 30. minut to goście atakowali częściej i stwarzali okazje – klaruje Wojciech Jarosz, trener Drzewiarza, przywołując sytuacje, w których piłkarze beniaminka pudłowali, bądź na przeszkodzie stawał im pewny między słupkami Kacper Szymala.

Po upływie dwóch kwadransów jasieniczanie wreszcie przebudzili się z letargu. Zaowocowało to bramkowymi szansami. Dwukrotnie instynkt strzelecki zawiódł Adama Kozielskiego, po stałym fragmencie bez efektu w dogodnej pozycji główkował Dawid Gola. Choć niezłego fragmentu gospodarze nie zwieńczyli trafieniem, to znaleźli sposób na przeciwnika. Zadanie ułatwione mieli od 53. minuty, kiedy sfaulowany Filip Gajda – rozgrywający w środę bardzo dobry mecz – wymusił drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartkę dla Andreasa Kaczmarka. Niebawem Konrad Kuder dośrodkował wprost na głowę rezerwowego Krzysztofa Łaciaka, który zanotował ładnego, a w ostatecznym rozrachunku zwycięskiego gola dla beskidzkiego IV-ligowca.

Bardziej obfitego triumfu przeważający już wyraźnie Drzewiarz nie odniósł, bo Dariusz Łoś i Maksymilian Wojtasik nie potrafili swoich szans wykorzystać. – Zabrakło nam nieco cierpliwości, ale po meczu z Podbeskidziem kosztującym nas mnóstwo sił najcenniejsze są punkty – dopowiada trener Jarosz.

Protokół meczowy poniżej.