W olbrzymich bólach przychodzi Podbeskidziu wygrywanie meczów na szczeblu II-ligowym. W przypadku dzisiejszej rywalizacji powód owego stanu rzeczy, to rażąca nieskuteczność gospodarzy, którzy na przestrzeni niemal całej potyczki posiadali inicjatywę, oddawali też w kierunki bramki Wisły mnóstwo strzałów...

W 11. minucie futbolówka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce, kiedy Marcin Urynowicz płaskim uderzeniem nie zmarnował podania Michała Willmanna. Miało pójść dzięki temu bielszczanom łatwiej, ale w 21. minucie już był remis. Nikt z "Górali" nie potrafił "skasować" ani dośrodkowania z prawego skrzydła, ani finalizującego akcję Sebastiana Kwaczreliszwiliego. Jeszcze kilka razy w tej odsłonie Podbeskidzie szturmowało "świątynię" gości. Bezskutecznie - Krzysztof Wróblewski sparował uderzenie Bartosza Florka, poprzeczkę obił Jan Majsterek, a Lucjana Klisiewicza w porę zablokowali defensorzy puławskiej drużyny.

Piłkarzom Podbeskidzia nie można odmówić, że po zmianie stron aktywnie dążyli do odzyskania prowadzenia. I tym razem jednak szwankowała skuteczność. W 50. minucie uderzenie Klisiewicza odbił golkiper gości. Kwadrans później Linus Rönnberg posłał piłkę wprost w ręce Wróblewskiego. W 76. minucie szczęścia szukali zarówno Florek, jak i Rönnberg. Wreszcie w 83. minucie niemoc dobiegła końca. Fin wolejem skorzystał z kolejnej dziś asysty Willmanna, co rozstrzygnęło konfrontację z ciężko wywalczonym, skromnym zwycięstwem "Górali".