Niepokonana jesienią Pogoń, prowadzona przez byłego trenera bielszczan Marcina Sasala, nie zamierzała udać się na zimową przerwę z jedyną przegraną. Goście mieli jednak doskonale świadomość atutów Podbeskidzia, stąd ich daleko idąca ostrożność w boiskowych poczynaniach. Zwłaszcza w ofensywie lider II ligi nie forsował tempa, a przed pauzą raz poważnie zagroził gospodarzom. Krystian Wieczorek w 19. minucie obronił strzał Damiana Jaronia, który wcześniej umiejętnie dryblował defensorów "Górali" w bliskości bramki.

Bielski zespół był aktywniejszy. W 4. minucie bliski sięgnięcia piłki był Lucjan Klisiewicz, po kwadransie próbował Lionel Abate, golkipera rewelacyjnego beniaminka sprawdził też uderzeniem z dystansu Kacper Gach w 21. minucie, a Bartosz Florek spudłował w 23. minucie. Do odnotowania także m.in. 38. minuta i wyborne parady Dmytro Sydorenki po strzałach Abate oraz Linusa Rönnberga. "Górale" zatem przeważali, a kibice mogli nie bez przyczyny wyczekiwać otwarcia wyniku niedzielnej batalii...

Po zmianie stron przyjezdni zareagowali jednak, jak na lidera rozgrywek przystało. W 48. minucie golkiper Podbeskidzia jeszcze zdołał odbić próbę Kacpra Łosia, ale korner przyniósł Pogoni trafienie. Bielskich obrońców przeskoczył Karol Noiszewski, a Wieczorek tym razem futbolówkę miał poza zasięgiem. W pełni zasadnie "Górale" poczuli, że stratę muszą szybko odrobić, ale... w 59. minucie świetna kontra ekipy z Grodziska Mazowieckiego sfinalizowała została płaskim uderzeniem Kacpra Sommerfelda, które także znalazło drogę do siatki.

Po owych ciosach wszystko stało się jasne - Podbeskidzie nie zastopowało rewelacji ligi, a jedynie dobra połowa spotkania przy rażącej nieskuteczności nikogo dziś w bielskich szeregach nie ukontentowała.