W Będzinie z tamtejsza Sarmacją rozgrywała swój drugi test-mecz drużyna Spójni Landek. Spójni, która choć w meczu wypracowało sobie kilka naprawdę niezłych okazji do zdobycia gola, to wstrzelić w bramkę rywala się nie potrafiła. Jarosław Zadylak znalazł na ten fakt jednak bardzo uzasadnione wytłumaczenie. - Widać było zmęczenie u zawodników, ciężkie nogi. Stąd wynikało brak dokładności przy rozgrywaniu piłki. Na tym etapie ciężko wymagać jednak eleganckiej gry. Przyjdzie jeszcze na to czas - zdradził nam szkoleniowiec ekipy z Landeka po sparingu.

Pierwsza - i jedyna - bramka w dzisiejszym spotkaniu padła w pierwszej połowie. Wówczas Zbigniew Huczała przegrał pojedynek sam na sam ze snajperem Sarmacji. Reprezentant IV ligi gr. 2 odpowiedzieć mógł jeszcze przed przerwą. Nowy nabytek Spójni - Tomasz Zyzak - z najbliższej odległości chybił jednakże z lewej nogi. 

Powracający do Landeka po dwuletniej przerwie snajper, w drugiej odsłonie potyczki również nie wykorzystał dogodnej okazji do wyrównania. W ślady za Zyzakiem pośpieszyli Damian Sanetra oraz Mateusz Bernat, który recepty na umieszczanie futbolówki w siatce szukał dwukrotnie. Dwukrotnie jej nie odnalazł. 
Protokół meczowy poniżej.