
Duet w grze o mistrza jesieni
Wszyscy uczestnicy zmagań o mistrzowskiej skoczowskiej A-klasy zaliczyli już co najmniej 10. meczów o punkty. O punkty ciężko walczyć przyszło drużynom przewodzącym stawce ligowej.
„Pudło” po niespodziance
– Spotkały się drużyny z górnej części tabeli. Widać było, że rywal się sprężył na ten mecz i miał aspiracje, by się przełamać – mówi na wstępie Adam Olszar, szkoleniowiec Iskry Iskrzyczyn, która w spotkaniu 10. kolejki uległa na własnym boisku 1:2 Strażakowi Dębowiec. Dla gości była to o tyle ważna wygrana, że pozwoliła przerwać serię porażek i powrócić na a-klasowe podium.
Wszystkie gole w niedzielnym starciu padły po akcjach. W 13. minucie przyjezdnym zaliczkę dał Rafał Cywka, odpowiedział w 50. minucie Jakub Gaszczyk, ale po upływie kilkunastu sekund Strażak znów był bliżej triumfu po bramce Jakuba Kubiciusa. – Przeciwnik, w szeregach którego swoje robili napastnicy, miał jeszcze sytuacje i mógł coś dołożyć do bramkowego łupu. My w końcówce przycisnęliśmy, gdy golkiper Strażaka doznał kontuzji i spełniał bardziej rolę trzeciego słupka, ale nie umieliśmy się przebić. Szczęście nie było po naszej stronie – klaruje Olszar, przyznając zarazem, że słabszy rezultat winien być czynnikiem mobilizującym. – Pamiętam doskonale, jak przed wyjazdem do Pielgrzymowic mieliśmy „nadmuchany balonik”. Nie służy to niczemu dobremu – dopowiada.
Widowisko u lidera
Miano topowej drużyny A-klasy podtrzymał Cukrownik Chybie. Po 30. minutach rywalizacji z Błyskawicą Kończyce Wielkie gospodarze prowadzili 2:0 i wiele wskazywało na to, że stosunkowo spokojnie sięgną po „maksa”. Ale już w 56. minucie po strzale Przemysława Piekara... przegrywali. Taki stan rzeczy utrzymał się do 81. minuty. Sygnał swoim kolegom dał Andrzej Stokłosa, który wynik wyrównał, a w doliczonym czasie przypieczętował bezcenne zwycięstwo lidera po widowisku przedniej urody pod względem piłkarskich wrażeń.
– Cukrownik powalczył do końca. Wygrał i nie ma w tym nic dziwnego, bo od początku ligi to dla mnie główny faworyt do mistrzostwa. Błyskawica z kolei nie spisuje się tak dobrze, jak w poprzedniej rundzie. Chyba wychodzą braki związane z okresem przygotowawczym, bo to kolejny raz, gdy swoje szanse na dobry wynik zaprzepaściła w decydujących momentach meczu – oznajmia nasz rozmówca.
Mają się z czego cieszyć
Radość po weekendzie zapanowała również w Pruchnej. Dramatyczna końcówka przesądziła o tym, że komplet punktów zgarnęli podopieczni Andrzeja Myśliwca, przełamujący opór ekipy z Kończyc Małych. Piłkarskie atuty w szeregach LKS '99 są niezaprzeczalne, a pozycja wicelidera ze stratą tylko 3 punktów do „szpicy”, dobitnie to potwierdza.
Odczucia pozytywne także w Pielgrzymowicach. Dublet Adama Lebiody dopomógł w pewnym zwycięstwie 4:1 nad „dwójką” Victorii Hażlach. – Trener Dariusz Kłoda nastawił tak swoich piłkarzy, że w każdym meczu zostawiają serducho na boisku. To procentuje. Strażak nie odstawia nóg i wygrywa charakterem – uważa szkoleniowiec Iskry.
Po „demolce” 7:1 względem zespołu z Dębowca, także Beskid Brenna przekonał się tymczasem boleśnie o sile ofensywnej Błękitnych Pierściec, z wtórnie notującym hat-tricka Marcinem Jaworzynem na czele. – Sam trener zespołu mówił, że od obecności snajpera wiele zależy. Na tym poziomie taki zawodnik robi ogromną różnicę, choć ma to też swoją gorszą stronę, bo gdy tylko go brakuje, to jakość gry zdecydowanie spada – uważa Adam Olszar.
Wyniki 11. kolejki:
Strażak Pielgrzymowice – Victoria II Hażlach 4:1 (3:1)
Gole: Lebioda (2), Gałka, Tarała – Chmiel
LKS Goleszów – Orzeł Zabłocie 3:0 (2:0)
Gole: Szurman, Cieślar
Cukrownik Chybie – Błyskawica Kończyce Wielkie 5:3 (2:2)
Gole: Stokłosa (2), Janik, Plinta, Dziendziel – Parchański, Warzecha, Piekar
Błękitni Pierściec – Beskid Brenna 6:0 (2:0)
Gole: Jaworzyn (3), Cholewa, Chmiel, Cienciała
LKS '99 Pruchna – LKS Kończyce Małe 2:0 (0:0)
Gole: Kapturski, Grelowski
Iskra Iskrzyczyn – Strażak Dębowiec 1:2 (0:1)
Gole: Gaszczyk – Cywka, Kubicius
TABELA / TERMINARZ