Spacerek to nie był

Liderowi trudne warunki postawił w ostatnim meczu rundy Zryw Bąków. – Nie byliśmy faworytem meczu, ale to my prezentowaliśmy się w moim odczuciu lepiej do przerwy – mówi Robert Lapczyk, szkoleniowiec gości, którzy istotnie mieli swoje szanse, aby Cukrownika zaskoczyć. W początkowej fazie spotkania faworyta uratowała poprzeczka po główce Rafała Moja, niebawem Zryw miał również rzut karny, ale piłki do siatki skierować nie zdołał Kacper Czwartos. Wreszcie w 45. minucie zmarnowane sytuacje zemściły się, gdy chybianie za sprawą Radosława Gabzdyla objęli prowadzenie. – Taka właśnie jest piłka. Trochę więcej szczęścia i mecz mógł się inaczej potoczyć. Po zmianie stron otworzyliśmy się, przeprowadziłem kilka zmian w składzie, ale nie byliśmy skuteczni, a dodatkowo zostaliśmy w 70. minucie skontrowani – opowiada nasz rozmówca, nawiązując do rozstrzygającego trafienia Kamila Wójcikowskiego.

Za wcześnie na fetowanie

Zdaniem trenera Lapczyka, choć Cukrownik zbudował aż 10-punktową przewagę nad szerszą grupą pościgową w tabeli, to na pieczętowanie mistrzowskiego tytułu zdecydowanie zbyt wcześnie. Tylko 3 „oczka” do a-klasowego lidera traci LKS '99 Pruchna, który w miniony weekend pokonał 2:1 Błyskawicę Kończyce Wielkie po bramkach doświadczonych zawodników – Pawła PańtyTomasza Mrówki. – Klub z Chybia lubię i szanuję, bo sam tam grałem, ale uważam, że w Pruchnej piłkarska jakość jest większa. Bardzo dużo daje temu zespołowi szczególnie Marcin Bednarek. Nie zdziwię się, jeśli te drużyny zamienią się na wiosnę miejscami, bo pozostałym trudno będzie odrobić dość znaczną stratę – ocenia Lapczyk.

Nie wszyscy zadowoleni

W Bąkowie nie kryją, że 9. miejsce na półmetku ligi stanowi rozczarowanie. – Nie jesteśmy zadowoleni, bo przy nieco lepszej postawie w końcówce rundy nawet 4. miejsce było w zasięgu. Zawodnicy mieli jednak swoje obowiązki, które rzutowały na nasze braki kadrowe, a w ślad za tym poszły wyniki niekorzystne, choć punkty były do zgarnięcia – uważa trener Zrywu.

5. lokata na półmetku ligi przypadła Iskrze Iskrzyczyn, która przed startem sezonu i na jego wstępie zdawała się wyrastać na jednego z faworytów w stawce. Na zimową przerwę drużyna dowodzona przez Adama Olszara udała się po sporym domowym zawodzie wobec przegranej 0:2 z LKS Kończyce Małe. – Z tego, co wiem w Iskrzyczynie dużą rolę odegrały kontuzje. Iskra faktycznie spuściła w pewnym momencie z tonu, ale to solidna drużyna z dobrym trenerem i na wiosnę to pokaże – analizuje Robert Lapczyk.

A skoro o odczuciach negatywnych mowa, to swojej trudnej sytuacji nie poprawił Orzeł Zabłocie, ulegając 1:3 rozpędzonej na finiszu drużynie z Pierśćca. Outsider zgarnął jesienią raptem punkt i wyrasta na głównego kandydata do opuszczenia a-klasowych szeregów, tracąc 8 „oczek” do Beskidu Brenna. – Słyszy się o możliwych wzmocnieniach w Zabłociu. Jeśli one się potwierdzą, to Orzeł stanie się zespołem, z którym będzie trzeba się liczyć. Degradacja? Nie przesądzałbym o takim scenariuszu – podsumowuje szkoleniowiec ekipy z Bąkowa.

Wyniki 13. kolejki:

LKS '99 Pruchna – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:1 (1:0)
Gole: Pańta, Mrówka – Stoły

Cukrownik Chybie – Zryw Bąków 2:0 (1:0)
Gole: Gabzdyl, Wójcikowski

LKS Goleszów – Victoria II Hażlach 5:2 (2:1)
Gole: Cieślar (2), Szurman (2), Kluz – Siekierka, Kastinger

Strażak Dębowiec – Beskid Brenna 2:1 (1:0)
Gole: Żwirek, Dziwisz – Pietrzyk

Iskra Iskrzyczyn – LKS Kończyce Małe 0:2 (0:1)
Gole: J. Chmiel, Wcisło

Błękitni Pierściec – Orzeł Zabłocie 3:1 (2:0)
Gole: Sojka, Jaworski, T. Chmiel – Wróbel

TABELA / TERMINARZ