Gospodarze sami mogą pluć sobie w brodę, że lepiej ostatnio prezentującego się LKS-u Studzionka nie zdołali na własnym boisku pokonać. – Remis nas nie satysfakcjonuje, choć musieliśmy do końca o niego walczyć. Doskwiera nam problem z wykorzystywaniem stwarzanych sytuacji – podkreśla trener bestwinian Dawid Szewczuk.

Jego podopieczni byli tą drużyną, która spięła mecz klamrą w kontekście bramkowych zysków. W 17. minucie Igor Jurzak otrzymał piłkę po rajdzie Macieja Budkiewicza i z 10. metra pokonał golkipera gości. Z kolei trafienie Damiana Gacka z 85. minuty było tym na wagę uratowania remisu. Ofensywny pomocnik ekipy z Bestwiny dopadł do dalekiego zagrania z linii obrony, strąconego jeszcze na 35. metrze głową przez Wojciecha Wilczka, by w sytuacji sam na sam dopełnić formalności.

O niczym pozytywnym z punktu widzenia gospodarzy mówić nie można w nawiązaniu do goli rywala – z 32. minuty w następstwie rzutu z autu i błędu w kryciu oraz z 46. minuty, kiedy bestwinianie nie wyszli dostatecznie skoncentrowani na drugą część spotkania. Podobnie rzecz ma się, gdy mowa o zaprzepaszczonych okazjach – Wilczka w ostatniej chwili zastopowanego na 5. metrze, pudłującego z najbliższej odległości Budkiewicza czy jeszcze z 92. minuty, gdy w kierunku „świątyni” przyjezdnych groźnie główkował Wilczek.

Na koncie LKS-u Bestwina pozostaje zatem niezmiennie 9. wygranych meczów w obecnym sezonie ligowym. Dwucyfrowej ilości poszukają w weekend w derbowym starciu z Pasjonatem Dankowice, które z racji równej liczby punktów obu „naszych” drużyn zapowiada się ekscytująco.