Paweł KoziołJakub Raszka to piłkarze, którzy celnymi strzałami zapewnili gospodarzom wiosennej premiery punktowe łupy. I choć trudno powiedzieć, aby MRKS boiskowe wydarzenia w pełni zdominował, to jednak sięgnął po tyleż zasłużone, co i spodziewane zwycięstwo z racji sytuowania się obu beskidzkich ekip w ligowej tabeli.

Jak podkreśla trener czechowiczan Wojciech Białek, tym bardziej w arcytrudnych warunkach pogodowych, w jakich sobotnie spotkanie było rozgrywane, różnica piłkarska mogła ulec zatarciu. – Zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie meczu, w której zdobyliśmy gole. Przez pryzmat wyniku patrząc ogólna ocena inauguracji jest pozytywna, zwłaszcza, że po przerwie, gdy boisko było mocno zasypane mecz opierał się na cechach charakteru, a rywal do końca ambitnie walczył. Udźwignęliśmy jednak mentalnie fakt premierowego meczu o stawkę w roli faworyta – komentuje trener MRKS-u.
 


Po przegranej – ta w oczywisty sposób nie pozwoliła odbić się od samego dna IV-ligowej tabeli – nerwowo było w szatni Drzewiarza. – Jeżeli dalej będziemy popełniać tak proste błędy, to nie widzę tego kolorowo. Piłka nożna jest właśnie grą błędów i te przez nas popełniane przeciwnik zdołał wykorzystać – podkreśla szkoleniowiec jasieniczan Łukasz Błasiak, nawiązując choćby do „stykowej” sytuacji w polu karnym, gdy sędzia zaordynował „11” dla gospodarzy czy iście juniorskiej straty Michała Kralczyńskiego, umożliwiającego ekipie z Czechowic-Dziedzic ustalenie wyniku na 2:0.

Optymizm budzić może fakt, że drużyna z Jasienicy potrzebuje jeszcze trochę czasu na dotarcie po kadrowych roszadach. Od niedawna z IV-ligowcem trenuje Brazylijczyk Thomas De Oliveira Santos, który w sobotę zaliczył 45. minut w oficjalnym debiucie, wkrótce do dyspozycji trenera będzie oczekujący na załatwienie kwestii formalnych Luan Parana Soares Nunes. – Liczę, że nasze wzmocnienia okażą się na dłuższą metę przydatne i już z każdym kolejnym meczem będziemy prezentowali się lepiej – dodaje Błasiak.