Fakt, że już do przerwy reprezentant „okręgówki” zbudował przewagę 3:0 trzeba określić mianem zaskoczenia. Ale ekipie z Puńcowa gra się nie układała. – Młodzież, która sformowała linię obrony nie za bardzo udźwignęła wyzwanie. W eksperymentalnym ustawieniu dopuszczaliśmy się błędów – przyznaje Michał Pszczółka, trener IV-ligowca.

Goście nie od razu po powrocie na boisko poprawili na wskroś niekorzystny wynik. Drugą połowę otworzył kolejny „gong” ze strony Granicy. – Trochę późno przełożyliśmy naszą całkowitą dominację z tej części na zdobycze bramkowe. Zabrakło czasu, aby coś więcej wskórać – dodaje nasz rozmówca. Korekty rezultatu na rzecz zespołu z Puńcowa dokonywali po minięciu golkipera rywala Jakub Legierski oraz Maciej Rucki, który skorzystał z egzekwowanego przez Tomasza Stasiaka rzutu rożnego. Powodzenia nie przyniosły natomiast m.in. sytuacje Stasiaka, raz stemplującego poprzeczkę, czy szarże Damiana Szczęsnego.

Tak, jak w Puńcowie nie było hurraoptymizmu po udanych sprawdzianach na tle przeciwników z tego samego szczebla rozgrywkowego, tak i teraz nastrojów destruktywnych nie ma przy mało chlubnej przegranej. – Oby był to dodatkowy pozytywny bodziec, który wywoła chęć szybkiej rehabilitacji – podsumowuje Pszczółka.