Piłka nożna - I liga
Ekstraklasowa (tylko) feta
Na pożegnanie z I ligą i towarzyszące mu świętowanie do Bielska-Białej zawitał Chrobry Głogów.
Od pierwszego gwizdku dało się odczuć, że co najważniejsze dla „Górali” miało już miejsce. Toteż tempo gry gospodarzy porywające nie było. I owszem – optycznie to oni posiadali inicjatywę, ale nijak nie znajdywało to przełożenia na dogodne pozycje strzeleckie. Dopiero w 26. minucie zagrożenie Podbeskidzie pod bramką Chrobrego stworzyło, gdy po dośrodkowaniu Łukasza Sierpiny niewiele do powodzenia zabrakło Kamilowi Bilińskiemu. Po przeciwnej stronie boiska aktywnością wykazywał się eks-bielszczanin Miłosz Kozak, ale i jego defensywa miejscowych skutecznie stopowała.
Nieco więcej działo się na murawie w rewanżowych 45. minutach. Padł w nich także gol. W 71. minucie Martin Polacek powalił w polu karnym Maksymiliana Banaszewskiego, co okazało się dla „Górali” kosztowne. Michał Ilków-Gołąb z 11. metrów pewnie ulokował piłkę w „prostokącie”. Nieco wcześniej, bo w 66. minucie farta Podbeskidziu wyraźnie zabrakło. Po „centrze” Tomasza Nowaka głogowian uchroniła od straty bramki w zamieszaniu poprzeczka. Bielski zespół podjął próbę, by uratować choć remis. W 76. i 90. minucie golkipera Chrobrego niepokoił Aleksander Komor, ale efektu oczekiwanego nie uzyskał.
Podbeskidziu przyszło zatem fetować awans po spotkaniu przegranym, a w obecności ponad 4300 fanów. Nastrojów radosnych wobec sforsowania bram ekstraklasowych dzisiejszy wynik zmącić nie mógł.
Nieco więcej działo się na murawie w rewanżowych 45. minutach. Padł w nich także gol. W 71. minucie Martin Polacek powalił w polu karnym Maksymiliana Banaszewskiego, co okazało się dla „Górali” kosztowne. Michał Ilków-Gołąb z 11. metrów pewnie ulokował piłkę w „prostokącie”. Nieco wcześniej, bo w 66. minucie farta Podbeskidziu wyraźnie zabrakło. Po „centrze” Tomasza Nowaka głogowian uchroniła od straty bramki w zamieszaniu poprzeczka. Bielski zespół podjął próbę, by uratować choć remis. W 76. i 90. minucie golkipera Chrobrego niepokoił Aleksander Komor, ale efektu oczekiwanego nie uzyskał.
Podbeskidziu przyszło zatem fetować awans po spotkaniu przegranym, a w obecności ponad 4300 fanów. Nastrojów radosnych wobec sforsowania bram ekstraklasowych dzisiejszy wynik zmącić nie mógł.