
Ekstraklasowa weryfikacja
Choć występujący na ekstraklasowym pułapie GKS Katowice nie wystawił swojego pierwszego „garnituru” w sobotniej konfrontacji towarzyskiej z Podbeskidziem, to końcowy efekt zdaje się być optymistycznym sygnałem z perspektywy II-ligowca.
„Górale” postawili gospodarzom sparingu warunki trudne, a o zaciętości meczu dobitnie świadczy rozstrzygnięcie końcowe. O to, że okazało się ono w miarę dla Podbeskidzia korzystne, zadbali Maciej Górski i Bartosz Florek. Wspomniani piłkarze umieszczali futbolówkę w siatce, a działo się to w krótkim odstępie czasu – w 27. i 29. minucie. W przypadku pierwszego z wymienionych, wskazywanego na głównego snajpera w zespole, to trafienie numer 2 po zimowych przenosinach do Bielska-Białej.
Katowiczanie ani myśleli jednak kończyć grę kontrolną z porażką. Tu szczególnie odnotować należy wysiłki Mateusza Marca, który w 19. i 50. minucie dawał zadowolenie swojemu zespołowi. Co ciekawe, w obu przypadkach bramkowe „fanty” GKS-u poprzedzały momenty zwiastujące nieuchronne zyski Podbeskidzia... Zwycięstwo sparingowe mogło stać się faktem istotnie, gdyby w 65. minucie Lucjan Klisiewicz dokładniej przymierzył z rzutu karnego. Uderzenie „z wapna” padło łupem bramkarza Rafała Strączka.