Na grząskim, nie ułatwiającym gry boisku piłkarze z Żywca okazali się lepsi od gospodarzy, wygrali trzema bramkami. Końcowy wynik nie do końca oddaje jednak przebiegu meczu, nie zaprzecza zarazem wyższości gości. Zawodnicy Górala byli przede wszystkim skuteczniejsi, a to podstawa. Tuż przed zmianą stron Grzegorz Jodłowiec znajdując się na długim słupku wykończył dośrodkowanie. Ten sam zawodnik w 66. minucie zapewnił gościom większy komfort gry, a w samej końcówce Radosław Michalski, po podaniu Dawida Nowaka, ustaliły rezultat pojedynku na 0:3. 

Po zmianie stron do celu trafiali tylko goście, gospodarzom brakowało bowiem precyzji. Patryk Ułasewicz pomylił się uderzając głową, Sebastian Wojciechowski w dogodnej sytuacji również przestrzelił, podobnie jak Rafał Szczygielski w końcówce pojedynku. Przed przerwą "świątyni" Górala zagroził tylko Błażej Bawoł

Pomeczowe opinie trenerów:
Andrzej Myśliwiec (Cukrownik Chybie): Przegraliśmy wysoko, ale nie do końca zasłużenie. Gra obu zespołów nie oddaje końcowego wyniku. Finezji w tym meczu nie było, bo nie pozwalało na to boisko. Pierwsza połowa należała do gości, w drugiej to my nieznacznie dominowaliśmy. Błędy indywidualne przesądziły o naszym niepowodzeniu. 

Seweryn Kosiec (Góral Żywiec): Momentami graliśmy z rywalem w „tenisa”, boisku było w fatalnym stanie. Przeciwnik nastawił się na grę długimi podaniami. Mecz był brzydki, sporo niepotrzebnego kopania, ale zdobyliśmy trzy punkty, byliśmy skuteczniejsi. Najgroźniejszą bronią Cukrownika były stałe fragmenty gry, po których powstawało momentami sporo zamieszania w naszym polu karnym. 

Protokół meczowy poniżej.