To gospodarze w potyczce rozegranej w Czechowicach-Dziedzicach zaprezentowali się lepiej. Byli przede wszystkim skuteczniejsi, a to przełożyło się w ostatecznym rozrachunku na ich awans. Co jednak ciekawe, to bielska „dwójka” mogła zdobyć prowadzenie, ale w dogodnej sytuacji Patryk Czader nie zdołał przelobować Miłosza Szczyrby. – Mecz rozgrywany był na bardzo dobrym poziomie. Otwartej walki nie brakowało, a rywalowi dotrzymywaliśmy kroku – zaznacza Adrian Olecki, szkoleniowiec bielszczan.

Wynik na korzyść MRKS-u otworzył w 17. minucie Tomasz Dzida, który przelobował Maksymiliana Manikowskiego. Podwyższenie prowadzenia stało się udziałem Adama Matusza, który w 38. minucie sfinalizował uderzeniem lewą nogą z niewygodnego kąta dogranie Adama Zubrzyckiego wzdłuż pola karnego. Goście bez walki się nie poddali, odpowiadając w 41. minucie. Z prawej flanki dośrodkował Michał Willmann, co skrzętnie wykorzystał Lionel Abate.
 


Po przerwie przyjezdni starali się pójść za ciosem. W „16” czechowickiej drużyny szarżował m.in. Abate, który w najważniejszym momencie podjął złą decyzję. Obiecująca była też próba Dominika Frelka z dystansu. To jednak faworyzowani miejscowi dopięli swego. W 69. minucie Łukasz Szczurek przymierzył z 18. metra pod poprzeczkę, na co Manikowski recepty nie znalazł. Podobny był efekt loba Dzidy z 84. minuty, przy którym golkiper Podbeskidzia II mógł zachować się lepiej. I o tyle wygrana MRKS-u była zasłużona, że w tej części podejmowali szereg ofensywnych zakusów. Golkipera gości niepokoili m.in. Kamil JonkiszFilip Gajda, nie brakowało ponadto spięć w polu karnym.