Faworyt z imponującym finiszem
Niedzielna rywalizacja w Landeku, jedna z ciekawszych w programie pierwszej serii gier w lidze okręgowej w nowym sezonie, zwieńczyła weekendową kolejkę. W akcji i w dobrej formie mieliśmy zobaczyć jednego z głównych kandydatów do walki o awans.
Swoją rolę w sezonie 2014/2015 gospodarze niedzielnej konfrontacji potwierdzili już w pierwszym spotkaniu, choć wcale wygrana nad Zaporą nie przyszła im łatwo. Spadkowicz z IV ligi zgodnie z przewidywaniami częściej atakował i budował ofensywne akcje, ale skutecznie przeciwstawiali się temu goście. – Zagęściliśmy środek pola i w jakimś sensie to przynosiło efekt. Toczyliśmy z gospodarzami bardzo wyrównany bój i mieliśmy nawet w kontrach swoje szanse – opowiada Andrzej Jurczak, szkoleniowiec Zapory.
W 22. minucie, na nieszczęście gości, snajperskim kunsztem wykazał się Dawid Frąckowiak. Po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska uprzedził Grzegorza Pawińskiego i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Nie był to jednak początek popisów faworyta. Start drugiej połowy to iście hokejowy zamek, jaki przyjezdnym zaproponowali piłkarze z Landeka, którzy dążyli do strzelenia jak najszybciej rozstrzygającej bramki. Doskonałą ku temu sposobność miał Frąckowiak, ale górą był bramkarz rywali. Gdy futboliści z Porąbki wyszli wreszcie z własnej połowy... zdobyli gola wyrównującego. Maciej Lubański wzorcowo przeprowadził akcję z Mateuszem Janoszem, a grający poprzedniej wiosny w... Landeku Janusz Cyran zmienił wynik potyczki na remisowy. Do niespodzianki, może nawet sensacji w przypadku korzystnego dla gości rezultatu, jednak nie doszło. Ostatnie dwa kwadranse to znakomita postawa podopiecznych trenera Jarosława Zadylaka.
W 69. minucie skutecznie główkował Jakub Kubica po rzucie wolnym, wprowadzając spokój w szeregach Spójni. Po wymuszonych zmianach w 75. minucie pogubili się za to zupełnie piłkarze Zapory. W odstępie pięciu minut miejscowi aż trzykrotnie zaskakiwali defensywę przeciwnika. Dwa razy uczynił to Frąckowiak, raz Maciej Genc, który uderzeniem z 30 metrów wykorzystał źle ustawiony mur złożony z zawodników z Porąbki oraz samego bramkarza. Pogrom, choć nie do końca odzwierciedlający przebieg niedzielnego meczu, stał się faktem.
– Nie pamiętam takiego meczu, w którym w kilka minut straciliśmy tyle goli. Po dwóch zmianach na naszej prawej flance zupełnie stanęliśmy i daliśmy się zbić. To był niestety nokaut – stwierdził trener Jurczak. Gospodarze zanotowali premierowe zwycięstwo na inaugurację. – Nie grało się nam łatwo, aczkolwiek w pierwszej godzinie meczu zmarnowaliśmy szanse, by znacznie spokojniej zapewnić sobie punkty. Trudnych pojedynków spodziewamy się w tej lidze i taki też za nami – zaznacza z kolei szkoleniowiec Spójni Landek. Spójnia Landek – Zapora Porąbka 5:1 (1:0) 1:0 Frąckowiak (22') 1:1 Cyran (53') 2:1 J.Kubica (69') 3:1 Genc (81', z rzutu wolnego) 4:1 Frąckowiak (84') 5:1 Frąckowiak (85') Spójnia: Huczała – Lech, Siedlok, J.Kubica, Wójcik, Pszczółka (58' Genc), Szczepanik (80' Krystian Makowski), Stawicki (82' Sz.Kubica), Adamczyk (46' Szwarc), Kałka, Frąckowiak Trener: Zadylak Zapora: Janitek – Pawiński (75' Deska), Targosz, Witkowski, Gilek, Janosz (75' Handzlik), Krasoń (80' Szczypka), Paw, Nycz, Cyran, Lubański (83' Jaśkowiec) Trener: A.Jurczak