
Faworyt (znów) zaskoczony
Z mianem zespołu w obecnym sezonie niepokonanego do Drogomyśla zawitali piłkarze Borów Pietrzykowice.
Świadomi ofensywnego potencjału miejscowej Błyskawicy goście skupili się na uważnej grze w obronie. I z tego zadania wywiązali się „na maksa” skutecznie. – Rywal bronił się naprawdę mądrze. Nie ma przypadku w tym, że wcześniejszych meczów nie przegrywał – mówi Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec gospodarzy, którzy po raz 3. w sezonie bieżącym zeszli z boiska pokonani.
Jak przyznaje, w okolicznościach spotkania niekoniecznie toczonego w myśl zasady „cios za cios”, bardzo prawdopodobnym było to, że zwycięskim okaże się gol otwierający wynik. O tego pokusili się piłkarze z Pietrzykowic, a działo się to w 82. minucie. Z bocznego sektora z rzutu wolnego dośrodkował Dawid Zoń, po czym na doskonałe uderzenie Marcina Gustyńskiego recepty nie znalazł Bartłomiej Oleksy. Drogomyślanie w końcówce napierali, ale sporo w owych poczynaniach było chaosu i niedokładności.
Skromny dorobek bramkowy z sobotniego popołudnia nie znaczy, że kibice w Drogomyślu nudzili się. W pierwszej części golkipera miejscowych omal nie zaskoczył Szymon Kacprzak. Strzał pomocnika Borów Oleksy sparował na poprzeczkę. Po stronie przeciwnej Marcin Jasiński uderzył obok słupka, w ostatnim momencie zastopowany został strzał z kąta Krzysztofa Koczura do opuszczonej „świątyni”. Błyskawica doczekała się też bramki, lecz słusznie nieuznanej z racji spalonego. Z kolei w 68. minucie atmosferę meczu podgrzała decyzja o niepodyktowaniu rzutu karnego po zagraniu Marcina Wysińskiego.