Trzynaście goli padło w meczu Maksymiliana Cisiec z Pasjonatem Dankowice. Goście wygrali 7:6. Wracamy do tego niecodziennego wydarzenia. Pasjonat Dankowice rr Gospodarze już po czterech minutach przegrywali z Pasjonatem 0:2. Zdołali doprowadzić do remisu 2:2, ale na przerwę udali się przy wyniku 2:4, a kwadrans później było 2:6. W minucie 77., po tym jak Patryk Semik wykorzystał rzut karny, złapali kontakt. Ostatecznie przegrali 6:7. Oba zespoły w końcówce dołożyły po jednym golu. – Po takim meczu, pomimo porażki, zawodnikom muszę podziękować za zaangażowanie i wolę walki. Myślę, że jeden punkt nam się należał. Sporo w tym spotkaniu było błędów indywidualnych, z obu stron – ocenia Jacek Kąkol, wiceprezes klubu z Ciśca.

Drużyna z Dankowic zaprezentowała to, z czego słynie – duży potencjał w ofensywie. Gorzej wyglądała postawa zespołu w obronie. – Mecz idealnie się dla nas ułożył. Prowadziliśmy 2:0, ale gospodarze wykorzystali dwa nasze błędy i było 2:2. Potem znowu prowadziliśmy, ponownie nie ustrzegliśmy się błędów w obronie, było ich za dużo. Do końca meczu drżeliśmy o wynik – mówi Artur Bieroński, szkoleniowiec Pasjonata. – Sami pozwoliliśmy rywalowi na zdobycie sześciu goli – dodaje.