Finał ze zwrotem akcji
Pasjonat Dankowice i Czarni Jaworze będą tymi ligowcami, którzy sezon zakończą nieco wcześniej od innych uczestników zmagań - to z racji meczu rozegranego już dziś awansem.
Faza wstępna spotkania należała do gości z Jaworza. – Kreowaliśmy grę, potrafiąc przy tym spychać rywala na jego połowę. Inna sprawa, że niewiele z tych prób wynikało, bo nie doczekaliśmy się „setki” – zaznacza Tomasz Wuwer, szkoleniowiec Czarnych, którzy prowadzenie jednak zdobyli. W 24. minucie sędzia uznał, że w „16” piłki ręką dotknął Marcin Herman. Rzut karny – w zgodnej opinii zaordynowany niesłusznie – wykorzystał Krystian Makowski.
Dankowiczan to niefortunne zdarzenie poniekąd zmotywowało do lepszej, a przede wszystkim bardziej odważnej gry. Pojawiły się w ślad za tym sytuacje. W 28. minucie niewiele zabrakło mierzącemu z dystansu Wojciechowi Sadlokowi, zaś w kilku końcowych minutach golkiper Czarnych stawał na wysokości zadania przy uderzeniach Adriana Heroka i Jakuba Zauchy. Ostatnim akcentem połowy przez gospodarzy nieznacznie przegranej było prostopadłe podanie Sadloka do Zauchy i uderzenie młodszego ze wspomnianych zawodników w boczną siatkę. Scenariusz z końcówki premierowej odsłony jasno wskazywał, że jaworzański zespół przy podobnym sposobie gry po zmianie stron może mieć problem z zastopowaniem piłkarzy Pasjonata.
Tuż po wznowieniu meczu w dogodnej sytuacji znalazł się na 16. metrze Dominik Koperniak, lecz uderzenie nie miało dostatecznej precyzji. – Cofnęliśmy się za głęboko i niestety nie ustrzegliśmy się błędów – kontynuuje trener przyjezdnych. Tylko czujności Macieja Szkucika Czarni zawdzięczać mogą to, że między 50. a 60. minutą rywalizacji wynik nie drgnął wobec kolejnych prób Heroka czy Dawida Kupczaka. Niebawem Adrian Szary główkował tuż obok celu, a Sadlok z daleka z rzutu wolnego ostemplował po koźle słupek. W 70. minucie miała miejsce kontrowersja, bo Krystian Zelek upadł w polu karnym Pasjonata, jednak arbiter na „wapno” nie wskazał. Potyczka nabierała natomiast rumieńców, a ciekawy jej finisz wisiał w powietrzu...
Decyzją trenera Artura Bierońskiego w 81. minucie na murawie zameldował się Efe Zorkun i właśnie ten zawodnik miał kolosalny udział w odwróceniu losów meczu przez miejscowych. 84. minuta to akcja oskrzydlająca, dośrodkowanie Zorkuna i efektowne nożyce Heroka bez właściwej reakcji Szkucika. Przy stanie remisowym odgryźli się jaworzanie, a uderzenie Makowskiego odbiło się od słupka. Wreszcie w 90. minucie Herok prawą nogą dorzucił futbolówkę do Zorkuna, który z najbliższej odległości pokonał bramkarza Czarnych, choć sugerującym przekroczenie przepisów przyjezdnym trudno było się z tym faktem pogodzić. Bez punktów zespół wyżej notowany w tabeli wyjechać wcale mimo to nie musiał. W doliczonym czasie gry wpierw Dominik Kraus złapał strzał Janusza Cyrana zza pola karnego, a ponad poprzeczką piłkę w ostatniej akcji meczu przeniósł Filip Gawlak.