Faworyzowany Beskid bardzo szybko pokazał a-klasowej Iskrze, że ta na sprawienie sensacji nie ma co liczyć. W 2. minucie Damian Szczęsny dograł do Adriana Borkały, którego strzał golkiper miejscowych obronił, lecz wobec poprawki Dawida Jaworskiego nie miał nic do powiedzenia. Ten sam zawodnik wkrótce podwyższył zaliczkę skoczowian, korzystając na dograniu Marcina Jaworzyna. Przy prowadzeniu 2:0 piłkarze Beskidu z tonu jednak wyraźnie spuścili – przynajmniej do pauzy dając ekipie z Iskrzyczyna zalążek nadziei na podjęcie walki.
 



Po powrocie na murawę wątpliwości jednak żadnych nie było. W 63. minucie Kamil Janik do „pustaka” sfinalizował asystę Szczęsnego, a rychło po tym zdarzeniu podania Michała Szczyrby nie zmarnował Jakub Krucek, z pomocą rykoszetu „dziurawiący” siatkę Iskry. A-klasowicz powtórnie skapitulował w 70. minucie, gdy tuż przed opuszczeniem placu gry Szczęsny popisał się sprytnym lobem w sytuacji sam na sam w następstwie zagrania Janika.

Końcówka to obustronna wymiana ciosów, w której na plan pierwszy wysunęła się... nieskuteczność. Najbardziej wymowny w tej materii jest strzał rezerwowego Macieja Matuszki z 88. minuty, który ostemplował słupek.